
Z okazji Dnia Kobiet, który dzisiaj obchodzimy, przygotowałam odcinek na temat, którego temat dla wielu z nas jest codziennością.
Ostatnie badania CBOS z 2018 roku wskazują, że nadal to na Kobietach opiera się znaczna część obowiązków związana z gospodarstwem domowym i opieką nad dziećmi przy jednoczesnej pracy zawodowej, a deklarowany model partnerski polega na tym, że
„opiera się on głównie na pracy zawodowej obojga małżonków, bez większego wpływu na współdzielenie obowiązków w domu. Zadania „typowo kobiece” pozostają takimi mimo upływu czasu, a zadania „typowo męskie” coraz częściej są wykonywane wspólnie lub zamiennie.”
Dlatego dzisiaj będzie o wielozadaniowości.
Jeśli zatem chcesz się dowiedzieć:
- Czym jest wielozadaniowość, jaki ma wpływ na nas i naszą produktywność?
- Jaki skutek może mieć ciągłe odrywanie się od wykonywanego zadania?
- Kto ma większe predyspozycje do bycia wielozadaniowcem?
- W jakich sytuacjach wielozadaniowość może się sprawdzić?
- Dlaczego nie pamiętam, co miałam zapisać jako kolejny punkt, bo właśnie zmieniłam okno w przeglądarce, gdy coś mi się przypomniało?
Zapraszam do posłuchania.
Ze względu na aktywną pracę zawodową, samodzielne wychowywanie dziecka i rozwijanie własnych projektów, wielozadaniowość jest moją codziennością. Jeśli chcesz posłuchać, z jakimi zadaniami wiąże się projekt Od zera do Trenera, zajrzyj do trzynastego odcinka podcastu o pierwszych urodzinach projektu.
Jeśli lubisz kolorowanki, zagadki i rebusy, zapraszam Cię również do pobrania rebusu, związanego z tym odcinkiem. Możesz ją odebrać po zapisie na newsletter.
- Odcinek 14, wersja do czytania
- Czym jest wielozadaniowość?
- Wpływ multitaskingu na produktywność
- Wielozadaniowość – dobra czy zła?
- Konsekwencje nasilonego multitaskingu
- Wpływ wielu jednoczesnych zadań na emocje
- Kto ma większe predyspozycje do wielozadaniowości?
- Kiedy można sobie swobodnie na taki multitasking pozwolić?
- Tego podcastu możesz posłuchać:
Odcinek 14, wersja do czytania

Halo, dzień dobry, nazywam się Joanna Pietrzak i moją supermocą jest łączenie samodzielnego macierzyństwa z pracą jako trenerka biznesu.
Witam Cię w czternastym odcinku podcastu Mama jako trener biznesu, w którym znajdziesz informacje, w jaki sposób można pogodzić dwa tak wymagające zajęcia (a przynajmniej jak ja to robię). Pokażę Ci również, jak wiedza trenerska przydaje mi się w macierzyństwie i dlaczego to macierzyństwo mnie rozwija jako trenera.
W poprzednim, trzynastym, odcinku podcastu mówiłam o pierwszych urodzinach projektu Od zera do Trenera. Dzielę się w nim kulisami jego powstania, polecam kilka osób, które miały wpływ na jego rozwój i opowiadam, skąd w ogóle strzeliło mi do głowy, żeby użyć wierszyków i kolorowanek w szkoleniach i co z tym wspólnego mają kaczki z piany.
Dlatego, jeśli jeszcze nie odsłuchałaś, nie odsłuchałeś poprzedniego odcinka, zapraszam Cię do jego nadrobienia.
Czym jest wielozadaniowość?
Ostatnio podczas pisania artykułu na temat łączenia macierzyństwa z pracą, trafiłam na mnóstwo badań dotyczących wielozadaniowości, określanej również dźwięcznym mianem multitaskingu. Mimo że ogromna liczba zadań i obowiązków jest standardem w zaangażowanym rodzicielstwie, nie wystarczyło mi miejsca w artykule na analizę wielozadaniowości samej w sobie, więc stwierdziłam, że zrobię to tutaj, bo temat jest istotny.
Od pewnego czasu jestem zwolenniczką podejścia, że skrajny multitasking na dłuższą metę jest bardzo szkodliwy, a wymogi stawiane nam przez współczesny świat są momentami nierealne do spełnienia lub okupione ogromnymi kosztami w postaci naszego zdrowia psychicznego i fizycznego.
Wykonywanie wielu czynności na raz staje się standardem i ja też często rekomenduję wykorzystywanie spacerów lub sprzątania do słuchania podcastów lub audiobooków. Gdzie zatem jest granica między akceptowalnym poziomem multitaskingu, a tym szkodliwym? O tym za chwilę.
Zacznijmy od tego, czym w ogóle jest wielozadaniowość? Tutaj definicja jest prosta – jest to wykonywanie wielu czynności lub zadań jednocześnie. Odpisywanie na maila w trakcie rozmowy przez telefon, rozmowa z dzieckiem w trakcie gotowania obiadu, zerkanie na Facebooka w trakcie oglądania serialu i wiele innych przykładów. Czasem wykonujemy dwie lub więcej czynności jednocześnie, bo tak akurat się złożyło – jak na przykład w trakcie opieki nad dzieckiem, gdy chcemy cokolwiek zrobić.
Częściej jednak zdarza nam się robić kilka rzeczy, żeby oszczędzić czas. Czy słusznie? Niestety, jest to mylne wrażenie.
Wpływ multitaskingu na produktywność
Badania z 2017 roku przeprowadzone na Uniwersytecie Aalto w Finlandii wskazały jasno, że wykonywanie kilku zadań jednocześnie zmniejsza produktywność o aż 40% ze względu na przeciążenie naszego mózgu. To oznacza, że jesteśmy prawie o połowę mniej efektywni, niż gdybyśmy każde z tych zadań wykonywali jedno po drugim. Badanie było dość interesujące, ponieważ mierzyło działanie różnych obszarów mózgu badanych osób za pomocą rezonansu magnetycznego w trakcie oglądania krótkich urywków filmów „Gwiezdne wojny”, „Indiana Jones” i „James Bond”. Wyniki wskazywały, że nasz mózg pracuje bardziej efektywnie, gdy ma możliwość skoncentrowania się dłuższy czas na jednym zadaniu.
Z drugiej strony, Amerykańskie Stowarzyszenie Nauk Psychologicznych (ang. Association for Psychological Science) opublikowało w 2018 roku artykuł na temat wyników serii badań wskazujących, że zwiększenie produktywności w trakcie jednoczesnego wykonywania kilku zadań może być efektem samej wiary w to, że multitasking tę produktywność zwiększa. Wnioski tych badań jednak na tym się nie kończą. W dalszej części artykułu możemy przeczytać, że
„Niezależnie czy ludzie byli zaangażowani w wykonywanie jednego zadania lub wielu zadań, sprawienie, że postrzegali swoje aktywności jako multitasking miało pozytywny wpływ na ich wydajność”.
Jedno z badań polegało na tym, że uczestnicy zostali podzieleni na dwie grupy. Każda z nich miała za zadanie obejrzeć i przetranskrybować (czyli zapisać treść) film edukacyjny z Animal Planet.
- Jedna z grup dostała informację, że będą wykonywać dwa zadania: będą się uczyć i będą przepisywać
- Druga z grup dostała informację, że ich zadanie jest jedno: przetestowanie ich możliwości nauki i pisania.
Okazało się, że grupa, która wierzyła, że wykonuje dwa zadania jednocześnie, poradziła sobie dużo lepiej niż grupa jednozadaniowa.
Dlaczego tak się stało, mimo że dowody jasno wskazują, że nie mamy możliwości jednoczesnej koncentracji na kilku zadaniach, tylko w rzeczywistości przełączamy się szybko między nimi? Podczas kolejnych serii badań okazało się, że osoby wykonujące kilka zadań bardziej koncentrowały się na ich wykonaniu, a ich zaangażowanie w ich realizację było większe. Nadal jednak nie wykonywały dwóch zadań jednocześnie, a tylko szybciej się pomiędzy nimi „przełączały”.
Okazuje się więc, że wystarczy myśleć, że jesteśmy wielozadaniowi, żeby faktycznie zwiększyć naszą efektywność i możliwość koncentracji na zadaniach. Nadal to jednak nie sprawi, że nauczymy się wykonywać dwa zadania równocześnie.
Wielozadaniowość – dobra czy zła?
No dobrze, to gdzie w tym wszystkim jest sens? Z jednej strony wielozadaniowość powoduje obniżenie produktywności o 40%, z drugiej strony ją zwiększa. To jak to w końcu działa?

Jak zawsze odpowiedź jest prosta – to zależy.
Z tego co rozumiem z obu badań (jeśli ktoś zna się lepiej, to zachęcam do komentarza, bo chętnie się tego dowiem), mózg ludzki lepiej odnajduje się w sytuacji zadań następujących po sobie, czyli w systemie „jedno zadanie na raz” – jest to wariant bezpieczny, wykorzystujący efektywnie zasoby, które posiadamy. Multitasking sam w sobie nie istnieje, ponieważ wykonując dwa lub więcej zadań jednocześnie, przełączamy się szybko między nimi, co stwarza tylko pozory, że robimy je jednocześnie. Łatwo to zauważyć, gdy rozmawiamy z kimś przez telefon, gotując na przykład obiad. Gdy skupimy się na odmierzeniu odpowiedniej ilości składników, może się zdarzyć, że nasz mózg wyłączy się z rozmowy.
Z drugiej strony, jeśli wiemy, że robimy kilka czynności jednocześnie – na przykład słuchamy wykładu i notujemy, mamy wrażenie lepszej wydajności, ponieważ utrzymujemy większą koncentrację i bardzo szybko przełączamy między dwoma działaniami – w tym przypadku słuchaniem i pisaniem. Przyczyną zwiększenia tej wydajności jest element naszego zaangażowania w oba te działania. Podkręcamy więc naszemu mózgowi poziom trudności, co na krótką metę się sprawdzi, ale może być zdradliwe w dłuższej perspektywie.
Nasuwa mi się metafora biegania – nie jesteśmy w stanie przebiec maratonu sprintem. Sprint jest dobry na krótkich dystansach, przy maratonie warto zwolnić tempo.
Konsekwencje nasilonego multitaskingu
O wielozadaniowości w praktyce mogę powiedzieć z punktu widzenia mojego wyuczonego zawodu, czyli tłumacza. W swoim zawodzie pracowałam łącznie ponad trzy lata i to bardzo aktywnie, teraz już zdarza mi się to dużo rzadziej. Multitasking u tłumaczy jest bardzo łatwo zauważalny – po pierwsze, jest to przełączanie się między dwoma systemami językowymi, w moim przypadku jest to język polski i bułgarski.
Dodatkowo, w przypadku tłumaczenia pisemnego, jest to przełączanie się między czytaniem i pisaniem, a w przypadku tłumaczenia ustnego jest to przełączanie się między słuchaniem i mówieniem. Sytuacją wyjątkowo trudną jest tłumaczenie symultaniczne, czyli jednoczesne – w tym samym momencie słucham w jednym języku i mówię w drugim. Nie nazwę się mistrzynią w tym zakresie, bo na pewno są lepsi ode mnie, ale w pewnym momencie mojej kariery byłam w tym naprawdę dobra – potrafiłam tłumaczyć rozmowy w obie strony symultanicznie przez wiele godzin, często przez telefon. Moim osobistym rekordem jest tłumaczenie spotkania między trzema osobami posługującymi się językiem bułgarskim i grupą kilkorga Polaków.
Efektem takich długich sesji był zwykle spory ból głowy, więc na pewnym etapie mojej kariery przed większym spotkaniem łykałam tabletkę przeciwbólową i drugą ziołową na wyciszenie, która pomagała mi utrzymać koncentrację.
Po bardziej intensywnych dyskusjach nie byłam w stanie wypowiedzieć składnego zdania w żadnym z języków, nie mogłam też utrzymać koncentracji. Efektem ubocznym było również to, że mimo tego, że uczestniczyłam w tych zebraniach jako tłumacz, czyli słyszałam i przekazywałam treść, często nie byłam w stanie przypomnieć sobie, o czym była mowa. Moja pamięć długotrwała wyłączała się całkowicie, bo ta krótkotrwała była tak mocno obciążona. Nie wyobrażam sobie więc funkcjonować w takich warunkach na dłuższą metę, mimo że mam naturalną zdolność długiego utrzymywania koncentracji i jestem w stanie sporo znieść. Koszty są po prostu za wysokie.
Moje obserwacje potwierdza wywiad z przedstawicielem Laboratorium Pamięci w Stanford (ang. Stanford Memory Laboratory) na temat badań i obserwacji, z których wynika, że osoby wielozadaniowe gorzej radzą sobie z prostymi zadaniami pamięciowymi (w tym wypadku badanie dotyczyło osób korzystających z różnych mediów jednocześnie).
Warto więc czasem zastanowić się nad ciągłym przełączaniem się między stronami, mediami społecznościowymi i platformami, z których korzystamy, bo obecność smartfonów z dostępem do Internetu w naszym życiu sprzyja ciągłemu korzystaniu z różnych zasobów, co nie działa pozytywnie na nasze możliwości koncentracji i zapamiętywania.
Wpływ wielu jednoczesnych zadań na emocje
Ze względu na mnóstwo rozpraszaczy, również tych związanych z pracą, coraz częściej jest poruszany temat koncentracji na jednym zadaniu w tym samym czasie. U mnie na przykład takimi rozpraszaczami są telefony i przychodzące maile lub wiadomości. Czasem też zdarza mi się mieć nagłą chęć skonsultowania czegoś z kimś bądź podzielenia się błyskotliwą (w moim mniemaniu) refleksją lub żartem. O ile kontakty ze współpracownikami mam mocno ograniczone, więc ten pożeracz mojej i cudzej koncentracji odpadł, tak telefony i maile nadal są istotnymi przerywnikami mojej pracy.
Coraz częściej więc planuję sobie czas pracy tak, że w momencie wykonywania jakiegoś zadania, wyłączam powiadomienia na poczcie i wyciszam telefon. To nie znaczy jednak, że wszyscy mają możliwość sobie tak pracę zorganizować. Wiem, że korporacyjne ASAPy potrafią przytłoczyć (z ang. as soon as possible – tak szybko, jak to możliwe). Weźmy też pod uwagę, że ogólne zasady BHP obejmują takie zagadnienia jak obecność gaśnicy czy odległości między stanowiskami, nie przypominam sobie jednak, żeby mówiły również o higienie psychicznej pracowników. O to może zadbać sam pracodawca, więc jego rola w tym jest nieoceniona.
Dlaczego jednak miałby to robić?
Całkiem niedawno, bo w maju zeszłego roku, zostały opublikowane wnioski z badań Uniwersytetu w Houston (ang. Univeristy of Houston) na temat wpływu wielozadaniowości i ciągłych przerywników na emocje pracowników.

Okazuje się, że oprócz stresu związanego z natłokiem zadań, multitasking powoduje również negatywne emocje – głównie smutek, ale też strach i złość – co może mieć nie tylko wpływ na komfort jednego pracownika, ale przełożyć się na całe środowisko pracy.
Badania zostały przeprowadzone na pracownikach naukowych, którzy otrzymali zadanie napisania tekstu. Jak możesz się spodziewać, zostali oni podzieleni na dwie grupy. Jedna z nich odpowiedziała na maile przed rozpoczęciem pracy nad pisaniem, druga odpowiadała na nie w trakcie pisania. Wyniki były następujące:
„Osoby zaangażowane w wiele zadań sprawiały wrażenie bardziej smutnych od tych, które wykonywały jedno zadanie na raz. Co ciekawe, w grupie wielozadaniowej, smutek zdawał się mieszać z odrobiną strachu. (…) Wielozadaniowość nakłada uciążliwe obciążenie psychiczne i wiąże się z podwyższonym poziomem stresu, który, jak się zdaje, wywołuje smutek. Jednoczesne występowanie strachu jest intrygujące i z dużym prawdopodobieństwem powiązane z podświadomym przewidywaniem kolejnych zakłóceń.”
Badacze podkreślają, że taki stan rzeczy u wielu pracowników może trwać nawet cały dzień, a powszechność tego zjawiska sprawia, że tym większe są związane z nim zagrożenia na przykład dla atmosfery w pracy. W związku z tym, zalecają łączenie takich czynności i na przykład odpowiadanie na maile i wiadomości partiami w taki sposób, żeby było to jedyne zadanie wykonywane w danym momencie.
Jeżeli jesteś jedną z osób, której takie przerywniki skutecznie zatruwają życie, dobrym rozwiązaniem może być praca w blokach czasowych. Jedną z bardziej popularnych metod jest ostatnio metoda Pomodoro, zakładająca pracę w blokach czasowych po 25 minut.
Podstawowe zasady są bardzo proste:
- Wypisujesz zadania do realizacji.
- Ustawiasz budzik za 25 minut.
- Pracujesz nad zadaniem, aż zadzwoni budzik.
- Zrób sobie krótką, kilkuminutową przerwę od pracy.
- Co cztery bloki Pomodoro zrób sobie dłuższą przerwę, na przykład 20 lub 30 minut.
Jeśli blok czasu 25 minut wydaje Ci się za krótki lub za długi, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dostosować jego długość do swoich potrzeb. Mnie na przykład najlepiej się pracuje w blokach godzinnych z 10-15 minutową przerwą. To jest dla mnie optymalny czas koncentracji.
Kto ma większe predyspozycje do wielozadaniowości?
Podczas zgłębiania tematu multitaskingu trafiłam również na publikację w PLOS ONE z sierpnia 2014, opisującą test stereotypu, głoszącego, że kobiety rzekomo mają być bardziej wielozadaniowe od mężczyzn. Przekonanie o kobiecej wielozadaniowości wynika głównie z ogromu zadań, za które nadal większą odpowiedzialnością obarcza się kobiety, czyli praca, dbanie o dom i wychowanie dzieci. Okazuje się jednak, że zdolność do wykonywania wielu zadań na raz jest taka sama w przypadku i kobiet, i mężczyzn!
Parametry kontrolowane podczas badania nie różniły się znacząco wielkością, co wskazywało, że kobiety i mężczyźni radzili sobie równie dobrze z sytuacjami wielozadaniowymi, polegającymi na przełączaniu się między zadaniami oraz na wykonywaniu dwóch zadań jednocześnie.
Refleksję na ten temat pozostawiam już Wam.
Oczywiście nie są to wszystkie badania w tym zakresie, wiele pominęłam, wielu z nich nie odkryłam i zapewne do wielu z nich nie dotarłam. Natomiast na podstawie tego, co wiemy, odpowiedzmy sobie na pytanie:
Kiedy można sobie swobodnie na taki multitasking pozwolić?
Na pewno sporadycznie, gdy jest to konieczne lub wymaga tego sytuacja. Prowadzenie notatek w trakcie konferencji czy spotkania wydaje się jedną z takich możliwości.
Warto też wykorzystać informację, że jesteśmy w stanie wykonywać kilka rzeczy jednocześnie, ale nasz mózg ma umiejętność koncentrowania się tylko na jednej z nich. To znaczy, że wielozadaniowość jest możliwa na przykład w sytuacjach, gdy robimy coś automatycznie lub w trakcie wykonywania czegoś, co nie wymaga naszej koncentracji. Dlatego jesteśmy w stanie na przykład oddychać i czytać jednocześnie, bo czynność oddychania jest automatyczna.
Im mniej koncentracji wymagają czynności, które wykonujemy, tym większa szansa na zachowanie jako takiej możliwości na multitasking. O czynnościach automatycznych i utracie koncentracji pisałam więcej w artykule na temat wpływu nudy na kreatywność, zachęcam Cię do zapoznania się z nim.
Uznaje się również, że wielozadaniowość wspierają czynności, wykorzystujące różne zmysły czy inne części mózgu. Pamiętam, że o tym gdzieś czytałam, nie pamiętam gdzie, więc jeśli kojarzysz źródło, podrzuć mi proszę. Chętnie je dorzucę do linków.
Na przykład słuchanie podcastu i ładowanie prania do pralki może ze sobą współgrać, o ile nie zastanawiamy się za bardzo nad praniem i segregacją kolorów, co może nas odciągnąć od słuchania. Z drugiej strony, jeśli skoncentrujemy się bardzo na słuchaniu, może się okazać, że włączymy omyłkowo nie ten program co trzeba. Zatem nie jesteśmy w stanie tych zadań wykonać tak samo efektywnie, jeśli robimy je jednocześnie zamiast jedno po drugim, ale być może nie potrzebujemy stu procentowej efektywności w obu z nich, więc te ubytki produktywności nie będą nam przeszkadzać. Za to na przykład słuchanie podcastu i rozmowa z kimś już niekoniecznie się uzupełnia, ponieważ nie mamy możliwości uważnie słuchać dwóch rzeczy jednocześnie.
Podobnie nie uzupełniają się zadania wymagające koncentracji. Zatem nie współgra ze sobą rozmowa przez telefon w trakcie prowadzenia auta lub przechodzenia przez jezdnię. O ile z prowadzeniem auta nie mam zbyt wiele do czynienia, tak przed przejściem przez ulicę w trakcie rozmowy przepraszam rozmówcę i informuję, że przechodzę przez jezdnię, po czym odkładam telefon od ucha i koncentruję się na bezpiecznym przejściu. Te kilkanaście sekund nikogo nie zbawi, a mnie zagwarantuje większe bezpieczeństwo.
Zatem wszystko zależy od naszej perspektywy i umiejętności koncentracji, więc i stan psychofizyczny odgrywa tutaj wielką rolę. Jednak faktem jest to, że dwa zadania (lub więcej) wykonywane jednocześnie nie mają możliwości zostać wykonane tak dobrze, jak gdybyśmy każde z nich zrealizowali oddzielnie, co warto wziąć pod uwagę w przypadku planowania kilku zadań na raz.
Multitasking jest też obciążeniem dla naszego mózgu, więc warto go stosować mądrze i na ile to możliwe, unikać sytuacji, w których powoduje on spadki naszej koncentracji czy dobrego samopoczucia.
Nawet jeśli okoliczności nam nie sprzyjają i nadal jesteśmy obciążeni wieloma zadaniami na raz (na przykład w trakcie opieki nad dzieckiem czy przez wymagania pracodawcy), zagwarantujmy sobie odpoczynek i po prostu… ponudźmy się trochę od czasu do czasu. Jeśli masz poczucie, że to strata czasu, przeczytaj mój ostatni artykuł, może Cię przekonam. A Twój mózg Ci będzie wdzięczny.
To na dzisiaj będzie tyle. Zanim jednak mnie wyłączysz, chcę Ci zająć jeszcze chwilkę, bo do tego odcinka podcastu, jest dołączony wcześniej wspomniany rebus do kolorowania. Podobne grafiki, ale też zagadki, rebusy, wykreślanki są również dostępne dla innych odcinków i noszą wspólną nazwę Zagadek o biznesie do kolorowania. Możesz z nich skorzystać na przykład do odpoczynku po obfitym w zadania dniu lub pomalować razem z dzieckiem, a dostępne są po zapisie na mój newsletter.

Zapis na newsletter może być pożyteczny, jednym z celów projektu Od zera do Trenera, którego część stanowi ten podcast, jest tworzenie materiałów szkoleniowych dla rodziców, opiekujących się dziećmi. Chcę połączyć szkolenia biznesowe i rozwojowe z kolorowankami i wierszykami dla dzieci, więc nie dość że po zapisie otrzymasz dostęp do Zagadek o biznesie do kolorowania, to za pośrednictwem newslettera udostępniam próbki mojego produktu. Jeśli nie chcesz, żeby to Cię ominęło, zapisz się na listę. Link zostawię Ci w opisie. I nie obawiaj się, że zaleję Cię spamem. Przez pierwsze kilka dni dostaniesz maile wprowadzające, ale później będziesz już otrzymywać standardowego maila co około dwa-trzy tygodnie z dodatkowymi informacjami i podsumowaniami, co ostatnio się wydarzyło i do czego warto zajrzeć.
Przy okazji, mam do Ciebie prośbę: jeśli masz swoje sposoby na naukę z dzieckiem lub napotykasz jakieś problemy z tym związane – daj mi znać. Dzięki temu, w perspektywie stworzę materiały dopasowane do Twoich potrzeb. Możesz do mnie napisać w komentarzu na stronie odzeradotrenera.pl lub jeśli nie chcesz się publicznie odsłaniać, daj mi znać na maila na kontakt@odzeradotrenera.pl.

No dobrze, to chyba tyle na dzisiaj. Wydaje mi się, że powiedziałam, co chciałam, więc jeżeli to było dla Ciebie pomocne lub spodobało Ci się, zapraszam Cię na stronę odzeradotrenera.pl/odcinek014, gdzie znajdziesz wygodną formę do czytania oraz odnośniki do wszystkich treści, z których korzystałam i badań oraz moich artykułów, z których możesz dowiedzieć się ciekawych informacji o nauczaniu dorosłych, o organizacji i multitaskingu, o moich doświadczeniach trenerskich i przede wszystkim, co zawsze podkreślam: o ważnej roli miśków mojego syna w procesie przygotowywania się do szkoleń.
Oczywiście, jeżeli masz ochotę, zasubskrybuj ten kanał, żeby dowiedzieć się o kolejnych odcinkach, będę Ci za to bardzo wdzięczna.
Ten podcast specjalnie dla Ciebie prowadziłam ja, znaczy się Joanna Pietrzak, dziękuję Ci bardzo za wysłuchanie go i do następnego! Pa!
Tego podcastu możesz posłuchać:
Spreaker:
Stitcher:
Spotify: http://spoti.fi/37zyD9X
Youtube:
Treści dostępne na blogu i w podcaście są prezentacją opinii, poglądów, wiedzy oraz doświadczenia autorki, ale nie stanowią formy indywidualnego poradnictwa. Przed podjęciem decyzji w istotnej dla siebie sprawie, zawsze zasięgaj indywidualnej porady specjalisty.
Zostaw Komentarz