fbpx

Odcinek 20: Informacja zwrotna w rodzinie jako podstawa budowania relacji

with Brak komentarzy

Jednym z elementów komunikacji między ludźmi – niezależnie czy w pracy, czy w relacjach rodzinnych i prywatnych – jest informacja zwrotna.

Chociaż pojęcie „feedback” zazwyczaj rezerwuje się dla relacji zawodowych, chcę Ci pokazać, jak wiedzę na jego temat wykorzystuję w relacjach z dzieckiem i do pracy z uważnością nakierowaną na siebie.

Jeśli zatem chcesz posłuchać:

❔ Jaka jest różnica między akceptacją i zgodą w kontekście informacji zwrotnej?

❔ Dlaczego warto szukać obszarów wspólnych między różnymi perspektywami?

❔ Czy warto udzielać dziecku informacji zwrotnej opartej na własnych emocjach i potrzebach?

❔ Jak mogą wyglądać informacje zwrotne od dziecka wobec rodziców?

❔ Który rodzaj informacji zwrotnej od dziecka było mi najciężej przyjąć i dlaczego warto było się przełamać?

Posłuchaj tego odcinka:

Jeśli lubisz kolorowanki, zagadki i rebusy, zapraszam Cię również do pobrania kolorowanki związanej z tym odcinkiem. Możesz ją odebrać po zapisie na newsletter.


Relacje w rodzinie opierają się zazwyczaj na innych elementach niż relacje służbowe. Mimo to, warto znać kilka podstaw dobrej informacji zwrotnej, żeby polepszyć jakość swojej komunikacji. Więcej na ten temat znajdziesz w poprzednim odcinku podcastu.

Odcinek 20: wersja do czytania

Halo, dzień dobry, nazywam się Joanna Pietrzak i moją supermocą jest łączenie samodzielnego macierzyństwa z pracą jako trenerka biznesu.

Witam Cię w dwudziestym odcinku podcastu Mama jako trener biznesu, w którym znajdziesz informacje, w jaki sposób można pogodzić dwa tak wymagające zajęcia (a przynajmniej jak ja to robię). Pokażę Ci również, jak wiedza trenerska przydaje mi się w macierzyństwie i dlaczego to macierzyństwo mnie rozwija jako trenera.

W poprzednim, dziewiętnastym odcinku podcastu mówiłam o feedbacku, czyli o informacji zwrotnej. Czym jest, z czego się składa i w jaki sposób można dzięki niemu budować relacje.

Dlatego, jeśli jeszcze nie odsłuchałaś, nie odsłuchałeś poprzedniego odcinka, zapraszam Cię do jego nadrobienia.

Czym charakteryzuje się dobry feedback?

Ponieważ ostatni odcinek był o informacji zwrotnej, ale w takim ogólnym ujęciu, chciałabym dzisiaj z Tobą porozmawiać o jej konkretnym zastosowaniu w rodzinie i w rodzicielstwie.

Dotknęłam trochę tego tematu w przykładach, które podawałam poprzednio. Chociażby jak doprecyzować oczekiwania odnośnie sprzątania, czyli dlaczego jest różnica między „posprzątaj tu” i „pozbieraj klocki i odłóż do pudełka”.

Jeśli nie wiesz, o czym mówię, zachęcam Cię do przesłuchania poprzedniego odcinka, a ja tylko krótko przypomnę, że informacja zwrotna to rodzaj reakcji na to, co wokół nas się dzieje, głównie na działania i postępowanie innych ludzi.

Z zasady powinna być pozytywna, czyli oparta na budowaniu relacji i nakierowana na cel, w którym wszystkim będzie lepiej. Jej podstawowe założenia to:

  • dobra intencja i otwartość na wzajemną komunikację,
  • opieranie się na faktach,
  • uzasadnienie jej własnymi emocjami i potrzebami
  • oraz wyrażenie jasnych oczekiwań czy prośby wobec tego, jak chcielibyśmy, żeby sytuacja się zmieniła.

To tak w bardzo dużym skrócie. Jeśli ciekawi Cię taki punkt widzenia, to jednym z często wspominanych przeze mnie źródeł jest książka „Porozumienie bez przemocy” Marshalla Rosenberga. Głównym założeniem w niej jest to, że perspektywy i potrzeby obu stron są równie ważne, nawet jeśli się od siebie różnią.


Więcej informacji na temat Porozumienia Bez Przemocy wraz z listą certyfikowanych trenerów znajdziesz na stronie Centrum Porozumienia Bez Przemocy: https://www.cnvc.org/

Uważność na siebie i informacja zwrotna

W każdym razie, to, o czym chcę dzisiaj powiedzieć to w jaki sposób ja używam mojej wiedzy na temat informacji zwrotnej, w jaki sposób łączę to z moją wiedzą na temat rodzicielstwa i jak to przekładam na kontakt z synem.

Jednak ponieważ uważam, że jedną z podstaw udzielania komuś feedbacku jest gotowość do przyjęcia go w zamian, chcę też Ci pokazać, jakie formy feedbacku otrzymuję od dziecka jako matka i w jaki sposób je interpretuję.

Zanim to zrobię, chciałabym jednak trochę przybliżyć Ci mój punkt widzenia. Dlaczego uważam, że stosowanie informacji zwrotnej i pozwalanie dziecku na jej udzielanie nam – rodzicom – jest tak ważne?

Informacja zwrotna, szczególnie ta oparta na własnych potrzebach i emocjach jest nakierowana na uważność wobec siebie. To znaczy, że podstawą do jej udzielenia jest zauważenie i wyrażenie własnych emocji i potrzeb, które za nią stoją.

Na przykład możemy udzielić dziecku informacji zwrotnej, że krzyczy w trakcie zabawy, a nas boli głowa, więc prosimy o to, żeby bawiło się trochę ciszej. Tak, to też jest informacja zwrotna. Nie rezerwujmy jej wyłącznie dla celów biznesowych i firmowych. Wszędzie gdzie występują relacje między ludźmi, jest przestrzeń na feedback. Być może będzie się kierować innymi prawami. Na przykład w rodzinie może być więcej empatii i otwartości na wzajemnie potrzeby. W firmie będzie się opierać na wpływie działań pracowników na wyniki w tabelkach, a w fabryce może kręcić wokół bezpieczeństwa i przez to będzie pozostawiać mniej swobody na brak jej przyjęcia. Mechanizm jednak pozostaje mniej więcej ten sam i zawsze po drugiej stronie stoi człowiek.

Mamy zatem pierwsze ważne punkty udzielania i przyjmowania informacji zwrotnej. Jest to:

  • zauważenie i wyrażenie własnych potrzeb i emocji
  • oraz (co wcale nie jest mniej ważne) zauważenie i usłyszenie potrzeb i emocji tej drugiej strony.

Wszystko działa na zasadzie wzajemności.

Różnica między akceptacją i zgodą

I teraz dopowiedzmy sobie tylko jedną rzecz – zauważenie i zrozumienie czyjejś perspektywy nie oznacza automatycznej zgody na nią. Podam Ci przykład z mojego doświadczenia. Moja mama i ja zasadniczo różnimy się poglądami na temat otwartych okien. Ja lubię mieć otwarte okna tak długo jak to możliwe i nawet zimą lubię mieć uchylone przynajmniej jedno okno. Często też wietrzę pomieszczenia, inaczej mam wrażenie, że brakuje mi powietrza. Moja mama natomiast preferuje ciepłe i (z mojej perspektywy) duszne pomieszczenia. Gdy jest u mnie gościem, staram się respektować jej preferencje i zamykam okno w pokoju, w którym przebywa. Ale jej nieustanne apele o zamykanie wszystkich okien na noc całkowicie ignoruję. Rozumiem jej perspektywę. Wiem, że to wynika z troski o moje zdrowie, ale to nie oznacza, że zgodzę się jej propozycję zastosować w swoim życiu. Wiem, że moja perspektywa jest zupełnie inna i moje potrzeby są inne.

To właśnie różni akceptację cudzej perspektywy od zgody na wdrożenie jej we własne życie. Rozumiem różnicę między nami, akceptuję, że ona występuje, ale decyduję się pozostać przy swojej wersji. O ile to nikogo nie krzywdzi, taka postawa jest całkowicie w porządku.

Z moim synem pod tym względem nie mam problemów, bo on też preferuje chłodniejsze temperatury. Zdarza się, że to ja zakładam bluzę i grube skarpetki, gdy on ma na sobie krótki rękaw i biega boso. Jak ma ciepły kark i twierdzi, że mu ciepło, kimże jestem, aby decydować, że ma założyć skarpetki? Gdybym nalegała, żeby się ubrał, wyglądałoby to na polecenie „TY się ubierz, bo MNIE jest zimno”.

Szukanie obszarów wspólnych

Po nazwaniu i zakomunikowaniu własnych potrzeb oraz uznaniu ich za równie ważne, następuje etap szukania obszarów wspólnych, w których obie strony poczują, że ich potrzeby zostały wzięte pod uwagę.

W moich relacjach z dzieckiem to ja zazwyczaj jestem stroną, która stara się zrozumieć potrzeby obu stron i proponuje różne rozwiązania w ramach moich granic, które mogą być dla niego do przyjęcia. Przykładowo, jeśli chcę, żeby umył zęby, a on kategorycznie odmawia, bo jest zajęty zabawą, proponuję, że może umyć zęby za kilka minut albo na przykład, że w trakcie mycia zębów zaśpiewam mu piosenkę. Dzięki temu ja dostaję to, co chcę, czyli umyte zęby u dziecka, a jego potrzeba rozrywki została wzięta pod uwagę i zaspokojona.

Jednak jakieś dwa tygodnie temu doświadczyłam sytuacji, w której to mój trzyletni syn perfekcyjnie wprowadził taką praktykę w życie. To daje mi poczucie, że faktycznie to, co robię przynosi efekt i może rozwiązać wiele potencjalnie konfliktowych sytuacji, a odpowiedzialność za nasze relacje leży po obu stronach, nie tylko po mojej. Mogę zatem mieć nadzieję, że im mój syn będzie starszy, tym bardziej będziemy dążyć do równowagi w tym obszarze.

Sytuacja wyglądała tak, że mój syn bawił się z babcią i budowali coś z wielkich kartonowych pudeł. Tak na marginesie, o wyższości pudeł nad innymi zabawkami mówiłam już w szóstym odcinku podcastu.

Pudeł jest sporo, więc i konstrukcja była około dwumetrowa. W pewnym momencie babcia popchnęła tę dwumetrową konstrukcję z pudeł w stronę mojego biurka, co sprawiło, że jeden z monitorów zachwiał się niebezpiecznie. Jestem dość wrażliwa na punkcie sprzętu, więc moja reakcja była dość emocjonalna. Krzyknęłam coś w stylu, że jeszcze raz i powywalam te wszystkie pudła na śmietnik.

Tak, mam świadomość, że zgodnie ze sztuką powinnam była powiedzieć coś w stylu:

  • Pudełka upadły na moje biurko i prawie przewróciły monitor (fakt).
  • Zdenerwowało mnie to, bo boję się, że monitor spadnie na podłogę i nie dość, że się zepsuje, to możesz sobie zrobić o niego krzywdę (emocje i potrzeby).
  • Chcę, żebyście bawili się gdzieś indziej lub pilnowali, żeby więcej pudła nie upadły na moje biurko (oczekiwanie).

Tak to powinno wyglądać „zgodnie ze sztuką”. Nie jest to jednak komunikat, który jestem w stanie wyprodukować przed pierwszą kawą. Zareagowałam więc bardziej instynktownie i emocjonalnie, a zdecydowanie mniej świadomie. Jestem człowiekiem, bywa, biorę to na klatę.

Jednak wyobraź sobie, że mój trzyletni syn podszedł do mnie z uśmiechem i powiedział: „to my będziemy upadać pudła w drugą stronę, dobrze?”. Momentalnie całe ciśnienie ze mnie zeszło. Bezbłędnie zinterpretował komunikat, który stał za moją krzykliwą informacją zwrotną. Zaproponował też rozwiązanie, które zaspokoi jego potrzebę, czyli swobodną zabawę pudłami, szanując jednocześnie moją potrzebę czyli bezpieczeństwo sprzętu. Poczułam się zauważona i zrozumiana, więc nawet nie miałam potrzeby dalej się złościć. Bomba została rozbrojona.

Zalety komunikacji opartej na potrzebach i emocjach

To jest właśnie cel komunikacji opartej na jasnym wyrażaniu potrzeb i szukaniu rozwiązań, które będą OK dla obu stron. Pomaga w tym właśnie informacja zwrotna. Dzięki niej możemy poznać rzeczy, które są dla nas ważne, lepiej je zrozumieć i rozwiązać potencjalne konflikty, zanim w ogóle mają szanse się pojawić. Wypracowanie takich rozwiązań powoduje, że obie strony chętniej rozmawiają, gdy coś im przeszkadza, bo spotkają się z akceptacją. Odpada więc zbieranie i magazynowanie żalu, złości czy innych emocji, które w pewnym momencie mogą się wylać albo wybuchnąć.

Dodatkowo, gdy uczymy dziecko takiej komunikacji od najmłodszych lat, mamy szansę, że w przyszłości te wypracowane metody zaprocentują. Zauważ, że ten rodzaj informacji zwrotnej zwraca uwagę na to, że dziecko też ma prawo do mówienia o własnej perspektywie i potrzebach i co więcej – są one brane pod uwagę. To sprawia, że pomagasz zbudować jego pewność siebie i poczucie, że jest ważne, a jego potrzeby się liczą.

Co, jeśli chcę odmówić?

Tutaj pewne zastrzeżenie. Jako rodzic oczywiście masz prawo odmówić dziecku tego, o co prosi, jeśli to narusza Twoje granice. Szacunek do małego człowieka, jakim jest dziecko nie zakłada poświęcenia człowieka, jakim jest rodzic. Przynajmniej zazwyczaj tak jest, bo oczywiście są momenty, które wymagają przesunięcia własnych granic i odsunięcia swoich potrzeb na dalszy plan. Na przykład, gdy trzeba wstawać w nocy do chorego dziecka.

W standardowych sytuacjach wystarczy jednak zastanowić się, z czego wynika Twoja granica jako rodzica i w jaki sposób możesz się o nią zatroszczyć, jednocześnie respektując potrzebę dziecka. Przykładem może być sytuacja, w której dziecko domaga się batona przed obiadem, a ja nie zgadzam się na to, żeby dziecko nie straciło apetytu na posiłek.

Grafika babeczki pokolorowana jak kredkami świecowymi

W tym miejscu mamy kilka wariantów:

  • Jeśli prośba wychodzi z ochoty dziecka na coś słodkiego, a generalnie ja jako rodzic nie mam nic przeciwko słodyczom, mogę zgodzić się na batona w ramach deseru po obiedzie.
  • Jeśli natomiast prośba wynika z tego, że dziecko jest głodne, a do obiadu zostało jeszcze trochę czasu, mogę mu zaproponować coś, co spowoduje, że wytrzyma do obiadu, na przykład surówkę, którą i tak podam na stół.

W obu przypadkach potrzeba dziecka zostaje zaspokojona w ramach granic rodzica.

Różnice między tym, co chcemy i tym, co potrzebujemy

Jesper Juul w swojej książce „Twoje kompetentne dziecko”, którą bardzo polecam, formułuje to w słowa, które do mnie trafiają:

„Dzieci nie wiedzą, czego potrzebują, chociaż często wiedzą, czego chcą. Nie oznacza to, że nie potrafią domagać się zaspokojenia swoich potrzeb. Brakuje im tylko odpowiedniego rozezna­nia i zdolności językowych, by te potrzeby wyartykułować.” (Juul, 2011, s. 63)

Mam wrażenie, że ten problem z brakiem możliwości wypowiedzenia czy nazwania swoich potrzeb, dotyczy nie tylko dzieci, ale również nas – dorosłych. Gdy boli mnie głowa i CHCĘ, żeby moje dziecko było cicho, to tak naprawdę POTRZEBUJĘ ciszy w tej chwili. Czyli wystarczy, że poproszę dziecko, żeby bawiło się w drugim pokoju lub zaproponuję mu cichą zabawę, która go zainteresuje. Nie chodzi mi o to, że generalnie dziecko ma być cicho. Istnieje mnóstwo wariantów, które spowodują, że moja potrzeba zostanie zaspokojona. Na pewno któryś z nich spodoba się również mojemu dziecku. O tym właśnie mówię przy poszukiwaniu obszarów wspólnych, w których są szanowane potrzeby obu stron.

Różne rodzaje informacji zwrotnej od dziecka

Informacja zwrotna od dziecka nie musi być wyrażona słowami. Tak jak mój syn idealnie zinterpretował mój krzyk po upadku pudeł na monitor, tak krzyk i płacz dziecka jest jasnym komunikatem, że dzieje się coś, co nie jest dla niego w porządku. Pozostaje znaleźć lub przynajmniej podjąć próbę znalezienia przyczyny. Czasem nawet sama otwartość na taki komunikat wystarczy. Dziecko ukoi emocje w bezpiecznym otoczeniu rodzica i wraca do spokojnej (lub mniej spokojnej) zabawy.

Mogę też się podzielić obserwacją, że w przypadku dzieci zauważyłam częstą informację zwrotną wobec rodziców, która komunikuje „chcę z Tobą spędzić czas!” lub „za mało ze mną spędzasz czasu!”. Ja ją poznaję po tym, że bywa upierdliwa z punktu widzenia osoby dorosłej. Jeśli delikatne komunikaty jak tłuczenie zabawkami, łapanie za ubranie czy coraz głośniejsze „maaamooo” nie zadziałają, w grę wchodzą bardziej… intensywne komunikaty.

Ja ponoć jako dziecko wchodziłam na szczebelki łóżeczka, co wymuszało reakcję rodziców. Normalne – było zagrożone ich bezpieczeństwo, przynajmniej z ich perspektywy. Mój syn swego czasu rozkładał się na podłodze i wołał „ała!”, bo był pewny, że wtedy zareaguję. Mówiłam o tym więcej w odcinku jedenastym o uważności.

Interpretacja komunikatów

W takiej sytuacji to naszą rolą jako rodziców jest próba zinterpretowania tego typu komunikatów i zabezpieczenie potrzeby, która się za nimi kryje. Co nie jest wcale proste. Mogę nawet powiedzieć, że w moim przypadku taka gotowość i otwartość na niejednoznaczne komunikaty jest jedną z najtrudniejszych rzeczy, która mnie spotkała w relacjach z drugim człowiekiem.

Tutaj jeszcze dochodzi dodatkowy czynnik. Im mniej moje potrzeby są zaopiekowane, na przykład jestem niewyspana, chora albo miałam gorszy dzień, tym trudniej jest mi uruchomić niezbędny poziom empatii, żeby sprostać wymaganiom.

Na początek jednak wystarczy uświadomić sobie, że działania dzieci (i generalnie ludzi) czasem mają drugie dno. Gdy ta myśl już wejdzie w krew, można obserwować i pozwolić sobie na zastanowienie się. Być może dziecko psoci, bo wie, że jest to jedyny sposób na zwrócenie na siebie uwagi. Być może przed spaniem domaga się jedzenia i picia dlatego, bo nie czuje zmęczenia i nie chce się kłaść spać. Może tak jak mój syn nie chce myć zębów, bo to po prostu nudne zajęcie i wystarczy mu w trakcie zapewnić rozrywkę?

Jeśli dziecko zaobserwuje Twoją otwartość na poznanie jego potrzeb, chętniej będzie Ci je komunikować i to prawdopodobnie w mniej intensywny sposób (chociaż tutaj nie ma gwarancji). A gdy zaczniesz zadawać konkretne pytania:

  • „Chcesz ze mną spędzić czas?”
  • „Jesteś głodny/głodna?”
  • „Chcesz mi powiedzieć, że nie masz ochoty jechać do cioci i wolałbyś/wolałabyś zostać w domu?”

łatwiej będzie Ci zrozumieć, co się za takim komunikatem kryje i zaproponować rozwiązania lub po prostu wysłuchasz dziecko. Poza tym, nauczysz je konkretnych słów i zdań, którymi w perspektywie czasu odpowie Ci na pytanie „Co się stało?”.

Najtrudniejsza informacja zwrotna, którą otrzymałam

Ostatnią rzeczą, którą chciałam poruszyć w tym odcinku jest informacja zwrotna mojego dziecka wobec mnie, którą najtrudniej było mi przyjąć. Obserwuję, że dla innych rodziców też bywa pewnym wyzwaniem.

Zdarza się, że na pewnym etapie rozwoju dziecko naśladuje dorosłych ze swojego otoczenia. Mój syn woła „teraz jestem mamą/tatą/babcią!” i się zaczyna bezlitosne rozliczanie ze wszystkich rodzicielskich grzeszków.

Jak doskonale wiadomo, dzieci są doskonałymi obserwatorami i przedstawiają rzeczywistość taką, jak ją postrzegają. Taka zabawa jest jak wielkie, nieskazitelne, powiększające i świetnie oświetlone lustro, w którym odbijają się wszystkie niedoskonałości, rzeczy, których się wstydzimy i czasem sami nie chcemy się do nich przyznać. Ale to dobrze, bo jak mówi cytat z książki „Wychowanie bez nagród i kar”:

„Pamiętajmy, co mówią badania: efekt naszego działania zależy od jego odbioru przez dzieci, a nie od tego, co w naszym przekonaniu robimy.” (Kohn, 2013, s. 246)

Otwarcie się na ten rodzaj informacji zwrotnej kosztowało mnie dużo pokory. Dała mi ona jednak jasną wiedzę na temat, co według mojego dziecka robię dobrze, a w jakich obszarach, krótko mówiąc – nawalam. Wiem, że niektórzy traktują takie zabawy jak przedrzeźnianie. Temat jest poruszony również w cytowanej już dzisiaj przeze mnie książce Jespera Juula:

„Pomyślmy o czteroletnim chłopcu, który chodzi w taki sam sposób, jak jego ojciec, albo o sześcioletniej dziewczynce, która je dokładnie tak, jak jej matka, czy o dziewięciolatku, który przemawia do swego młodszego brata tak, jak ojciec przemawia do niego. Kiedy widzimy, że dzieci nas w ten sposób naśladują, rzadko czujemy się oburzeni. Wprost przeciwnie – pochlebia nam to. Kiedy jednak dzieci naśladują nas lub zdradzają nasze uczucia i poglądy, które wolelibyśmy zachować dla siebie albo których nie jesteśmy świadomi, reagujemy negatywnie.” (Juul, s. 45-46)

Wydaje mi się też, że ten temat był poruszony w jeszcze jakiejś książce na temat rodzicielstwa, ale nie mogę sobie za nic przypomnieć. Jeśli znajdziesz taką informację, podrzuć mi tytuł w komentarzu lub na maila, to uwzględnię w źródłach. Z góry dziękuję!

Dajmy sobie prawo do otwartości na feedback

Zamiast reagować negatywnie, że dziecko dostrzegło coś, co mnie boli i najchętniej bym to ukryła, traktuję to jako informację zwrotną wobec nas jako rodziców. To od nas zależy czy coś dalej z tym zrobimy. Jeśli zaczniemy się z tego powodu obrażać na dziecko czy złościć, jest szansa, że w pewnym momencie stracimy tę jego otwartość i pozbawi nas swojej perspektywy, wiedząc, że sami nie reagujemy na nią z otwartością.

Dajmy też sobie prawo, (bo mam wrażenie, że ten negatywizm może z tego wynikać), żeby czasem nie być OK. Nie wszystko zależy od nas i każdy popełnia błędy. Podstawą jest dążenie do tego, żeby tych dobrych rzeczy było więcej niż tych złych. Oczywiście nie wspominam o przypadkach patologicznych typu przemoc. Mówię o takich standardowych, codziennych sytuacjach.

Ostatnio nawet przeczytałam w artykule Joanny Chmury, że od matek czy ogólnie rodziców dostajemy w pakiecie wiele rzeczy: dobrych i złych, wspierających i niewspierających. Wszystko jednak opiera się na proporcjach. (Chmura, 2021)

Dlatego mimo kilku rzeczy, które mój syn mi zasygnalizował, że nie są do niego w porządku, po jego stwierdzeniu w zabawie „ja rozwieszę pranie, bo jestem najlepszą mamą!” wiem, że u nas proporcje są na całkiem przyzwoitym poziomie.

Wiem też, co według niego mogłabym poprawić w naszej relacji. Nie miałabym takiej świadomości, gdybym nie potraktowała jego zabawy jako istotną dla mnie informację zwrotną. Nie wszystkie rzeczy są możliwe do zrealizowania, nie wszystko, co on by chciał, ja chciałabym wdrażać w życie. Jednak sama świadomość, jak wygląda perspektywa tej drugiej strony jest fantastyczną podstawą do wzajemnego zrozumienia, budowania więzi i pozytywnej relacji.


Zagadki o biznesie do kolorowania

To tyle na dziś. Zanim jednak mnie wyłączysz, chcę Ci zająć jeszcze chwilę, bo do tego odcinka podcastu jest dołączona zagadka w formie rebusa. Podobne grafiki, zagadki, rebusy, uzupełnianki są również dostępne dla innych odcinków i noszą wspólną nazwę Zagadek o biznesie do kolorowania. Możesz z nich skorzystać na przykład do odpoczynku (ja tak najczęściej robię) lub pomalować razem z dzieckiem. Są dostępne po zapisie na mój newsletter. Wszystkie linki i dodatkowe informacje znajdziesz w opisie.

Jeśli to, o czym mówiłam było dla Ciebie pomocne lub spodobało Ci się, zasubskrybuj ten kanał, możesz mnie też znaleźć na Facebooku Od zera do Trenera i Instagramie @mamajakotrenerbiznesu. Tam informuję o każdym kolejnym odcinku, artykułach i innych treściach.

Podcast jest dostępny również na YouTubie oraz w większości popularnych aplikacji podcastowych.

Kontakt

Jeśli interesuje Cię jakiś temat z zakresu rozwoju osobistego – daj mi znać. Jeżeli będę miała w tym obszarze coś do powiedzenia, chętnie przygotuję coś specjalnie z myślą o Tobie. Możesz do mnie napisać w komentarzu lub jeśli nie chcesz się publicznie odsłaniać, daj mi znać na maila na kontakt@odzeradotrenera.pl.

Zapraszam Cię też na stronę odzeradotrenera.pl/odcinek020, gdzie znajdziesz wygodną formę do czytania oraz odnośniki do wszystkich źródeł, do wspomnianych przeze mnie treści i moich artykułów, z których możesz dowiedzieć się ciekawych informacji o nauczaniu dorosłych, o feedbacku, granicach i moich doświadczeniach trenerskich, a przede wszystkim, co zawsze podkreślam: o ważnej roli miśków mojego syna w procesie przygotowywania się do szkoleń.

Ten podcast specjalnie dla Ciebie prowadziłam ja, znaczy się Joanna Pietrzak, dziękuję Ci bardzo za wysłuchanie go i do następnego! Pa!


Zapis na newsletter może być pożyteczny, bo jednym z celów projektu Od zera do Trenera, którego część stanowi ten podcast, jest stworzenie materiałów szkoleniowych dla rodziców opiekujących się dziećmi lub osób, które mają po prostu mało czasu. Chcę połączyć szkolenia biznesowe i rozwojowe z kolorowankami i wierszykami. Po zapisie otrzymasz dostęp do Zagadek o biznesie do kolorowania. Dodatkowo, za pośrednictwem newslettera udostępniam próbki mojego produktu i dodatkowe informacje zza kulis. Jeśli nie chcesz, żeby to Cię ominęło, zapisz się na listę. Link zostawię Ci w opisie. I nie obawiaj się, że zaleję Cię spamem. Przez pierwsze kilka dni dostaniesz maile wprowadzające. Później będziesz otrzymywać standardowego maila co około dwa-trzy tygodnie z dodatkowymi informacjami i podsumowaniami, co ostatnio się wydarzyło i do czego warto zajrzeć.

Odnośniki do treści wymienionych w tym odcinku

🎧 Odcinek 06: O zabawie na poważnie https://odzeradotrenera.pl/odcinek006/

🎧 Odcinek 11: Uważność jako sposób na komunikację ze sobą i innymi https://odzeradotrenera.pl/odcinek011/

🎧 Odcinek 19: Informacja zwrotna – zalety i elementy udanego feedbacku https://odzeradotrenera.pl/odcinek019/

Wymienione źródła

📄 Chmura, Joanna (2021) „Wewnętrzna matka. O tym, co Tobą kieruje i dlaczego możesz pójść inna drogą” w: czasopismo „Charaktery” nr 9/2021 s. 65.

📚 Juul, Jesper (2011), „Twoje kompetentne dziecko. Dlaczego powinniśmy traktować dzieci poważniej?”, przeł. Beata Hellmann i Barbara Baczyńska, Wydawnictwo MiND.

📚 Kohn, Alfie (2013) „Wychowanie bez nagród i kar. Rodzicielstwo bezwarunkowe”, przeł. Bogumiła Malarecka, Wydawnictwo MiND.

📚 Rosenberg, Marshal (2003), „Porozumienie bez przemocy”, przeł. Michał Kłobukowski, Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza.


📱 Media Społecznościowe:

Facebook:

Instagram:


🎧 Tego podcastu możesz posłuchać:

Empik Go:

Spreaker:

Stitcher:

Spotify: https://spoti.fi/37zyD9X

Youtube:

Podcast Addict:

Podchaser:


Treści dostępne na blogu i w podcaście są prezentacją opinii, poglądów, wiedzy oraz doświadczenia autorki, ale nie stanowią formy indywidualnego poradnictwa. Przed podjęciem decyzji w istotnej dla siebie sprawie, zawsze zasięgaj indywidualnej porady specjalisty.

Jeśli spodobała Ci się treść, podaj dalej:

Zostaw Komentarz