Nijak.
Żeby nie powiedzieć wulgarniej 😉 Prawdę mówiąc, mogłabym na tym zakończyć pisanie i temat zostałby wyczerpany. Nie mogę się jednak oprzeć pokusie, żeby tę moją odpowiedź rozszerzyć, ponieważ inaczej mogę zostać źle zrozumiana.
Jako ludzie, miewamy tendencję do generalizowania i upraszczania, co bardzo często kończy się wydaniem powierzchownej oceny. Tak działają stereotypy, błędy komunikacyjne, jak również oceny wielu profesji, gdzie widzimy tylko efekt, bez całego zaplecza.
Przykładem może być restauracja – widzimy tylko danie na stole, być może podane przez kelnera, ale nie widzimy kucharzy, pomocy kuchennych, dostawców produktów i samych produktów, managera, usług księgowych i innych osób, zaangażowanych w cały proces. Nie zauważamy czynszu, opłat za media i kosztów wyposażenia. Za to wszystko płacisz kupnem tego dania. Lub częściej – kupnem napojów i alkoholu.
Podobnie w przypadku nauczycieli – widać tylko 45 minut lekcji, ale niektórzy zdają się nie zauważać czasu poświęconego na przykład na:
- przygotowanie się,
- opracowanie materiałów,
- dyżury na przerwach,
- opiekę na wycieczkach,
- spotkania rady pedagogicznej,
- organizację akademii,
- sprawdzanie testów czy klasówek.
Analogicznie to działa w przypadku trenerów. Wielokrotnie spotkałam się z nastawieniem, sugerującym, że przygotowanie szkolenia czy nawet krótkiego webinaru polega na spisaniu na kartce papieru zagadnień czy konspektu i pójściu na żywioł.
No niestety nie
Tym bardziej, jeśli szkolenie obejmuje również przygotowanie materiałów. Jasne, jeśli jakiś trener ma doświadczenie w przeprowadzaniu szkoleń z danego zagadnienia, to ma gotowe ćwiczenia, ma przygotowane szkice i schematy, dzięki czemu z zadaniem sobie poradzi dużo szybciej, ale nadal powinien wcześniej rozpoznać potrzeby szkoleniowe i się do nich dopasować, a to wymaga czasu.
Trenerzy wewnętrzni lepiej znają potrzeby konkretnej organizacji, niż trenerzy zewnętrzni, więc również będzie im łatwiej. Nie zmienia to jednak faktu, że muszą się odpowiednio przygotować – ustalić zakres szkolenia, tematykę, kolejność i metody. Nie można zapomnieć również o komunikacji przed i po szkoleniu. W większości przypadków, trzeba również wypełnić raporty, ankiety lub inne materiały rozliczeniowe.
Założenie, że przeprowadzenie jakościowego szkolenia może odbyć się z marszu, jest równie absurdalne, jak wymaganie od aktora, żeby raz przeczytał scenariusz i wyszedł na scenę w teatrze.
Specjalnie podkreślam słowo „jakościowe szkolenie”, ponieważ można przeprowadzić szkolenie bez wcześniejszego przygotowania, za którego efekty osobiście bym nie ręczyła.
W tym miejscu niech sprawiedliwości stanie się zadość, bo stanę pod pręgierzem. Zdarzało mi się prowadzić szkolenia z marszu, bez wcześniejszego przygotowania, bo akurat w tej sekundzie była taka potrzeba. Głównie był to training on the job, czyli szkolenie w trakcie wykonywania obowiązków pracownika. Jedyne, co mnie wtedy ratowało, to świetna znajomość procedur i dobrych praktyk firmy, miałam też doświadczenie w reagowaniu w sytuacjach kryzysowych. Bez tego poległabym na miejscu, a i tak nie było łatwo. Co udowadnia moją teorię, że nie da się przeprowadzić szkolenia bez przygotowania.
Zatem, jeśli sądzisz, że szkolenie, w którym uczestniczysz, to jedyne, co Trener zrobił w swojej pracy, to zastanów się nad tym poważnie jeszcze raz. Z góry dzięki 🙂
PS Inne profesje też możesz docenić. Pewnie się nie pogniewają 😉
Zostaw Komentarz