Od pewnego czasu jestem w procesie zmiany. I być może zabrzmi to zabawnie, ale jeszcze nie uświadomiłam sobie, czego konkretnie ta zmiana ma dotyczyć. Wiem jednak jedno: jest mi niewygodnie w punkcie, w którym obecnie się znajduję, a sama świadomość tej niewygody to całkiem sporo. W końcu już Freud lata temu zauważył, że często korzystamy z mechanizmów wyparcia lub zaprzeczenia. Ja przestałam właśnie wypierać i zaprzeczać.
Dopuściłam do siebie trudną myśl, że moje życie idzie ku zmianom. Czuję to wewnątrz, choć jeszcze nie wiem, w jaki sposób to nastąpi ani jak będzie przebiegać. Chcę jednak tego się dowiedzieć. Poszukuję zatem informacji, inspiracji i doświadczeń. Szukam odpowiedzi, a przede wszystkim pytań, które pomogą mi te odpowiedzi znaleźć.
Dzisiaj wpadła mi w ręce książka, a właściwie „broszura”, którą przeczytałam w kilkadziesiąt minut. Polecano mi ją wielokrotnie jako lekturę wspomagającą proces zmiany. Jej tytuł to „Kto zabrał mój ser”.
W skrócie, jest to opowieść o czterech postawach radzenia sobie ze zmianą. Czterech bohaterów o wdzięcznych imionach: Nos, Pędziwiatr, Bojek i Zastałek, poszukuje swojego Sera w Labiryncie. Kiedy go znajdują, dwóch pierwszych pozostaje uważnych na symptomy zmiany, a dwóch pozostałych zaczyna budować swoje życie wokół znalezionego Sera, wierząc, że jest dany na zawsze. Pewnego dnia jednak Ser znika. I co wtedy?
Mój Ser jeszcze nie znikł, ale dostrzegam, że jego smak już nie jest taki jak kiedyś. Choć nadal ma walory odżywcze, to nie zaspokaja wszystkich moich potrzeb. Karmi mnie, ale nie syci.
Co jest moim Nowym Serem?
Zastanawiam się, co mogłoby być moim Nowym Serem? Jakie zmiany wprowadziłyby powiew odżywczego powietrza do mojego życia? Co mogłabym odkryć na nowo?
Zrozumiałam też, że nie muszę od razu znać odpowiedzi. Ważniejsze jest otwarcie się na możliwości i gotowość do eksperymentowania. Mam całe życie przed sobą.
Coraz częściej dopuszczam do siebie myśl, że być może nadszedł czas wyruszyć na poszukiwania Nowego Sera. Problem w tym, że jeszcze nie wiem dokładnie, czym jest mój Nowy Ser. Jakiego smaku szukam? A może to wcale nie o Ser chodzi? Czas otworzyć zmysły i wyruszyć do Labiryntu na poszukiwania, z otwartością i ciekawością na nowe.
Jednym z moich pierwszych kroków w tym kierunku było podjęcie decyzji, żeby być bliżej siebie i uważniej się słuchać. Zaczęłam zwracać uwagę na to, co naprawdę sprawia mi radość i satysfakcję. Staram się też być bardziej obecna w teraźniejszości, a mniej żyć przeszłością czy przyszłością. Choć wizja przyszłości czasem się przydaje, żeby nadać przynajmniej początkowy kierunek podróży. Bo wiem, że proces zmiany to podróż, której punkt docelowy może się zmieniać wraz z jej biegiem. Znalezienie Nowego Sera nie powinno być celem samym w sobie. Istotne jest również samo poszukiwanie i odkrywanie tego, co zdarzy się po drodze.
Zostaw Komentarz