Miało być o czymś zupełnie innym, ale najwyraźniej temat wewnętrznej motywacji do nauki jest mi ostatnio pisany i nieprędko z niego wyjdę. Nie sądzę jednak, żeby było w tym coś złego, ponieważ zagadnienie to jest bardzo szerokie, funkcjonują na jego temat różne opinie, a jednocześnie jest to bardzo ważne z punktu widzenia przekazywania i przyjmowania wiedzy. Czyli wpasowuje się idealnie w temat, który pragnę poruszać.
Jak się uczyć?
Przyczyną dzisiejszego wpisu jest zapytanie, które otrzymałam na jednej z grup Facebookowych, do których mam przyjemność należeć. Jedna z użytkowniczek zapytała mnie czy nie chciałabym uczyć młodzieży, jak się uczyć, ponieważ ma kłopot ze swoją nastoletnią córką i jej motywacją do nauki. Poszukuje zatem kursu, który mógłby ten problem rozwiązać.
Przyznam się szczerze – tego się nie spodziewałam, bo nie pracowałam nigdy z młodzieżą szkolną, a moi najmłodsi studenci mieli po 18-19 lat i co najważniejsze – nie byli w pakiecie z rodzicami. Jednak podnoszę rękawicę i biorę na klatę wszelką krytykę, bo nie jestem specjalistką w tym temacie.
Nie jestem specjalistką również w temacie pedagogiki, co nie przeszkadza mi się inspirować dziecięcymi sposobami na naukę.
Ale?
Ale muszę się wypowiedzieć, bo szukanie kursu dla nastolatka, który nie ma motywacji do nauki, wydaje mi się dość problematyczną sprawą. Przyznaję się – temat na tyle mnie zainteresował, że przejrzałam kilka takich ofert (stąd jednodniowe opóźnienie w publikacji dzisiejszego artykułu). I co? Ano nic. Szybkie czytanie, techniki zapamiętywania, sposoby na utrzymanie koncentracji. I momentalnie stawiam się na miejscu tej nastolatki, która patrzy na ogrom materiału, wzdycha i mówi „nie chce mi się”.
Nie chcę, ale muszę
I tutaj, w tym muszeniu jest pies pogrzebany. Bo trzeba się uczyć, trzeba zdać szkołę z dobrymi ocenami, trzeba iść na studia, trzeba, trzeba, trzeba.
BO CO?
Oto jest pytanie, na które w pierwszej kolejności powinien sobie odpowiedzieć rodzic. Zastanów się, co szkoła da Twojemu dziecku? Co Tobie dała? Co daje innym? I to tak serio, bo Twoje dziecko wyczuje każdy najmniejszy fałsz w Twoim głosie.
Rodzic jako Trener
To jest ten moment, w którym Rodzic ma możliwość przemienić się w Trenera, ponieważ jedyną sensowną opcją, jaką widzę, jest praca z nastawieniem. Żeby to ułatwić, podam Ci kilka wskazówek, które sprawdzają mi się w przypadku dorosłych i sądzę, że wobec nastolatków również się przydadzą.
Ogólny zamysł jest taki, żeby zmotywować do nauki poprzez wyznaczenie celu, do którego Twoje dziecko chce dążyć. Podkreślam – Twoje dziecko. Może to być na zasadzie kompromisu, ale wypracowanego wspólnie z dzieckiem. Tak funkcjonują ludzie dorośli i o to walczą nastolatki.
- Potraktuj swoje dziecko jak młodego dorosłego. Zapytaj, jaki ma problem z nauką, dlaczego nie sprawia mu to przyjemności. Być może to kwestia zmęczenia albo przeciążenia zajęciami dodatkowymi, z których warto zrezygnować.
- Zapytaj, jak uważa, że ten problem można rozwiązać. Możesz się zdziwić, jak interesujące rozwiązania usłyszysz. Zastanów się czy nie da się wprowadzić niektórych z nich w życie.
- Porozmawiaj ze swoim dzieckiem o jego przyszłości – co chce robić, o czym marzy, jaki jest jego wymarzony zawód. Określcie w ten sposób cel, do którego chce dążyć Twoje dziecko. Najlepiej zapiszcie ten cel w jakimś widocznym miejscu.
- Dowiedzcie się wspólnie, jakie przedmioty są wymagane na studiach w tym kierunku. Popatrzcie na prestiżowe uczelnie, na stypendia zagraniczne. Wypiszcie warunki, które potrzeba spełnić, żeby się na nie dostać.
- Na podstawie tych warunków, określcie przedmioty szkolne, z których Twoje dziecko powinno być bardzo dobre i zamieńcie je w priorytety. Tutaj mile widziane są dobre oceny. Bo się przydadzą w perspektywie.
- W przypadku pozostałych przedmiotów, wytłumacz, że warunki za kilka lat mogą się zmienić. Nie wiemy też, jakie przedmioty będą wymagane na maturze. Może się okazać, że znienawidzona historia będzie wymagana w rekrutacji na zagraniczne studia językowe. Ale nadal priorytetami są przedmioty z wcześniejszego punktu.
- Podkreślaj, że warto uczyć się języków – w tej chwili angielski to podstawa, a jego znajomość rozszerza wachlarz możliwości. Jeśli Twoje dziecko nie lubi szkolnego angielskiego, niech rozmawia z rówieśnikami z zagranicy przez Skype. Gdy będzie płynnie porozumiewać się po angielsku z cudzoziemcem i jednocześnie przynosić niskie oceny z angielskiego – to znaczy, że z nauczycielem jest problem, a nie z Twoim dzieckiem.
- Poszukaj ciekawych lekcji online. W tej chwili nauczyciele prześcigają się w zainteresowaniu uczniów lekcjami zdalnymi i efekty udostępniają w sieci – warto z tego skorzystać, a wiedza wpadnie „przy okazji”.
- Odpuść czasem, ok? Idealne dzieci źle kończą.
To ma wiele wspólnego z tematem wewnętrznej motywacji ze względu na przydatność wiedzy, o czym piszę w tym artykule.
A co, jeśli moje dziecko chce rzucić szkołę i zostać gwiazdą rocka?
To prawdopodobnie chce zwrócić na siebie Twoją uwagę. Może, spróbuj przez chwilę potraktować to poważnie? W tej sytuacji dobrze sprawdzą się dokładnie te same wskazówki, o których mówiłam wcześniej:
- Zapytaj dziecko, dlaczego tak uważa i jaka jest tego przyczyna.
- Posłuchaj, jakie rozwiązania zaproponuje.
- Porozmawiaj o przyszłości i ustal z dzieckiem cel, do którego chce dążyć i warunki, jakie potrzebuje spełnić.
- Uświadom dziecku, że ukończona szkoła daje wybór. Jeśli chce zostać gwiazdą rocka, to pomoże mu w tym szkoła muzyczna. Grajków ulicznych jest na pęczki, gwiazdy rocka to już wyższa jakość.
- No i język angielski to podstawa – w końcu co zrobi, gdy wyjdzie na scenę przed publiczność w Danii, Szwecji, USA?
- Lekcji gry na instrumentach w Internecie jest całe mnóstwo, a inwestycja w gitarę nie jest kosmicznym wydatkiem. Może spójrz na to jak na inwestycję w rozwój mózgu Twojego dziecka? Gra na instrumentach bardzo dobrze go rozwija i pomaga w koncentracji.
- Odpuść. Ja też chciałam być gwiazdą rocka i jakby nie patrzeć, zdarza mi się występować na scenie przed publiką. Tylko że podczas szkoleń 😉
Czy rozumiesz już, co chcę Ci przekazać? Dopasuj argumenty pod preferencje swojego dziecka i pracuj nad jego nastawieniem. A to niełatwy i długi proces oraz egzamin dla Waszej relacji. Trzymam kciuki!
Jeśli temat nastawienia masz już za sobą, ale Twoje dziecko nie radzi sobie z lekcjami i rwiesz włosy z głowy, że cały czas nie rozumie, wejdź na artykuł, który pomoże Ci sobie z tym poradzić.
A o relacjach w nauczaniu piszę tutaj.
Treści dostępne na blogu i w podcaście są prezentacją opinii, poglądów, wiedzy oraz doświadczenia autorki, ale nie stanowią formy indywidualnego poradnictwa. Przed podjęciem decyzji w istotnej dla siebie sprawie, zawsze zasięgaj indywidualnej porady specjalisty.
Zostaw Komentarz