fbpx

Odcinek 24: Moje strategie radzenia sobie z kryzysem emocjonalnym

with Brak komentarzy

Ostatnie kilka lat nas nie oszczędzało i nadal nas nie oszczędza. Po dwóch latach pandemii przyszło nam zostać świadkami ludzkich tragedii i wojny tuż za naszymi granicami.

Nic dziwnego zatem, że wielu i wiele z nas – w tym ja – czuje w związku z tym silne emocje. Poczucie zagrożenia, odpowiedzialności i chęć niesienia pomocy oraz konfrontacja z osobami w kryzysie mogą być wyczerpujące emocjonalnie. Dlatego zawsze należy pamiętać o sobie i swoich potrzebach.

Choć na szczęście nie doświadczyłam nigdy koszmaru wojny (i mam nadzieję, że tak zostanie), to jestem osobą z doświadczeniem kryzysu emocjonalnego. W związku z tym nauczyłam się dostrzegać pewne mechanizmy, które ciągną mnie w dół i wiem, jak mogę sobie z nimi poradzić.

Dlatego w tym odcinku chcę opisać Ci na swoim przykładzie, co czułam, gdy dowiedziałam się o wojnie w Ukrainie i jak poradziłam sobie z silnymi emocjami, które temu towarzyszyły. Zawsze też pamiętaj, że w trudniejszej chwili możesz się zgłosić do interwentów kryzysowych lub zadzwonić na telefony zaufania.

Jeśli zatem chcesz posłuchać:

  • Jakie mechanizmy kryzysu emocjonalnego rozpoznałam u siebie, gdy dowiedziałam się o wojnie w Ukrainie?
  • W jaki sposób dbam o swoje potrzeby i dlaczego uważam, że najpierw potrzebuję zadbać o siebie?
  • Jakie strategie stosuję w codziennym życiu, żeby zapobiegać kryzysowi?
  • Jak radzę sobie z silnymi emocjami?
  • Dlaczego uważam, że obecnie ważna jest praca na pozytywach i praca z wdzięcznością?

Posłuchaj tego odcinka!

Jeśli lubisz kolorowanki i pozytywne wzmocnienie, zapraszam Cię również do zapoznania się z produktem związanym z tym odcinkiem. Możesz go sprawdzić na tej stronie.


Jednym z efektów mojej pracy nad sobą, która zakładała również naukę radzenia sobie z kryzysem emocjonalnym, jest umiejętność docenienia siebie i każdego, nawet najmniejszego sukcesu, na drodze do mojego celu. Jeśli chcesz się dowiedzieć więcej na ten temat, posłuchaj poprzedniego odcinka podcastu.

Odcinek 24, wersja do czytania

Halo, dzień dobry, nazywam się Joanna Pietrzak i moją supermocą jest łączenie samodzielnego macierzyństwa z pracą jako trenerka biznesu.

Witam Cię w dwudziestym czwartym odcinku podcastu Mama jako trener biznesu! Znajdziesz tu informacje, w jaki sposób można pogodzić dwa tak wymagające zajęcia (a przynajmniej jak ja to robię). Pokażę Ci również, jak wiedza trenerska przydaje mi się w macierzyństwie i dlaczego to macierzyństwo mnie rozwija jako trenera.

W poprzednim, dwudziestym trzecim odcinku podcastu mówiłam o siedmiu krokach do celu, które mam za sobą w rozwoju projektu Od zera do Trenera oraz o tym, co mi pomogło na każdym z tych etapów. Mówiłam też, jak ważne jest docenianie każdego ze swoich sukcesów oraz odnalezienie radości w osiąganiu celu. Dzięki temu jego osiągnięcie jest wisienką na szczycie cudownego tortu.

Jeśli jeszcze nie odsłuchałaś, nie odsłuchałeś poprzedniego odcinka, zapraszam Cię do jego nadrobienia.

Zmiana planów

Dzisiejszy odcinek miał być o czymś zupełnie innym. Miał też być dużo wcześniej, bo około półtora tygodnia temu. Znikłam jednak na dłuższą chwilę z mediów społecznościowych. Nie udzielałam się ani na Facebooku, ani na Instagramie, a wieczorami zajmowałam się czymś zupełnie innym.

Nie będę ukrywać, że ta moja nieobecność ma związek z tym, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, czyli wojną na ziemiach ukraińskich.

Ta sytuacja jest dla mnie trudna, jak dla wielu z nas. Chociaż nie jest już ze mną tak źle, jak było jeszcze kilka dni temu czyli, gdy to wszystko się zaczęło.  

Po zastanowieniu, zdecydowałam się poruszyć ten temat u siebie z kilku powodów.

  • Na pewno nie chcę milczeć, bo nie byłoby to zgodne ze mną.
  • Z drugiej strony, jest kilka rzeczy, którymi chcę się z Tobą podzielić w związku z tymi okolicznościami.

Ta sytuacja jest dla trudna, bo część moich korzeni pochodzi właśnie z Ukrainy, konkretnie spod Lwowa.

Miałam też długo kontakt z osobami z Ukrainy, bo moją pierwszą poważną pracą było prowadzenie lektoratu dla studentów cudzoziemców w Wyższej Szkole Sztuki i Projektowania w Łodzi. Grupę w zdecydowanej większości stanowili właśnie Ukraińcy i Ukrainki.

Pracę rozpoczęłam w październiku 2014, czyli świeżo po wybuchu wojny w Donbasie. Rzeczą oczywistą zatem było, że jako osoba otwarta na dyskusje, stałam się jedną z powierniczek strachu studentów. Duża część z nich przeżywała wtedy chwile pełne niepokoju. Słuchałam też opowieści studentek z Białorusi, które mając zaledwie osiemnaście-dziewiętnaście lat miały już doświadczenia z prześladowaniem z powodu działalności opozycyjnej.

Na samo wspomnienie tych opowieści jeży mi się włos na głowie, a teraz widzę wcale niewesołą ich kontynuację.

Gdy ziarno pada na podatny grunt

To wszystko trafiło u mnie na podatny grunt. Jako dziecko słuchałam opowieści babć i dziadków na temat drugiej wojny światowej. Niektóre z nich były bogate w niezbyt przyjemne i optymistyczne szczegóły na temat strzałów, bombardowań i innych koszmarów wojennych, z wywózką za granicę włącznie. Byłam też zapoznana z tematyką obozów koncentracyjnych za sprawą książek historycznych i albumów, które były u nas w domu. Jako nastolatka miałam też okazję kilkakrotnie odwiedzić obozy Auschwitz i Birkenau. Mogłam też w trakcie wizyt słuchać opowieści osób, które wróciły tam po latach zmierzyć się ze swoją przeszłością.

To wszystko sprawiło, że choć sama nigdy na szczęście nie doświadczyłam bezpośrednio koszmaru wojny (i mam nadzieję, że tak pozostanie), to temat jest dla mnie ciężki. Kiedyś, gdy byłam młodsza, radziłam sobie z tym głównie czarnym humorem. Być może dlatego, że te wydarzenia były dla mnie tak odległe, że aż nierealne. Teraz jednak nie potrafię sobie w ten sposób poradzić, choć humor zdaje się być jednym z mechanizmów obronnych naszej psychiki.

Mechanizmy radzenia sobie z napięciem emocjonalnym

Mimo to, zaobserwowałam u siebie na przestrzeni ostatnich kilku dni mechanizmy, które wcześniej wykorzystałam do wyjścia z kryzysu emocjonalnego. Teraz ponownie zaczęły się uruchamiać. Od razu zastrzegam: mimo że wojnaw Ukrainie wywołuje we mnie poczucie napięcia emocjonalnego, to w żadnym wypadku nie stawiam siebie na równi z osobami, które musiały uciekać z domu, doświadczyły tragedii wojny czy straciły bliskich.

Wiem jednak, że wiele osób, podobnie jak ja, doświadcza w tej chwili różnych emocji, stresu i napięcia. Dlatego chcę się podzielić tym, w jaki sposób ja sobie z tym radzę. Nie jestem specjalistką od pracy z ludźmi w kryzysie, mam jednak doświadczenia wyjścia z kryzysu i poradzenia sobie z traumą, dlatego sądzę, że moje doświadczenia mogą być przydatne. Mogę podzielić się tym, jak to u mnie wyglądało i co na jakim etapie mnie wspierało. Szczególnie, że od czwartku (24 lutego) przeszłam ponownie te wszystkie etapy, choć łagodniej niż podczas przechodzenia własnego kryzysu emocjonalnego.

Pierwsza reakcja na stres

Gdy w czwartek dowiedziałam się o ataku na Ukrainę, w pierwszej chwili to do mnie nie dotarło. Włączyło mi się zaprzeczenie. Spędziłam całkiem miły dzień, jadłam pączki i się śmiałam.

Dopiero gdy uderzyło mnie, co się dzieje, poczułam przypływ stresu i poczucia zagrożenia. Doświadczyłam wtedy silnych emocji, poleciało sporo łez. To jednak nie trwało długo, bo już wieczorem włączyła mi się moja strategia radzenia sobie ze stresem przez działanie. Miałam ogromną potrzebę zadbania w pierwszej kolejności o bezpieczeństwo moje i syna. Spakowałam najważniejsze rzeczy, przygotowałam śpiwór, karimatę i trochę jedzenia. Gdy już miałam poczucie, ze w razie czego jesteśmy gotowi do ewakuacji, zaczęłam szukać innych sposobów na działanie.

Roznosiła mnie energia, włączyła mi się adrenalina, nie mogłam usiedzieć w miejscu. Miało to też pozytywne efekty, bo dołączyłam do akcji pomocowych, wykonałam przelewy, zamówiłam większe zakupy, żebym mogła nimi się podzielić.

Tak mnie nosiło aż do niedzieli wieczorem. Efektem było to, że miałam przygotowane wszystkie najważniejsze rzeczy, opracowany plan działania, najważniejsze dokumenty pokserowane, a mój układ reagowania uspokoił się trochę dzięki bohaterskiej obronie osób walczących o Ukrainę. Nie byłam już w stanie stresowym.

Teraz, już bardziej na chłodno, wydaje mi się, że mój instynkt pokierował mnie w stronę moich priorytetów.

  1. Najpierw zadbałam o bezpieczeństwo swoje i dziecka, zadbałam o zabezpieczenie naszych potrzeb.
  2. Później zaangażowałam się w pomoc innym.

Określenie zakresu odpowiedzialności i strefy mojego wpływu

To jest jedna z przyczyn, że ten podcast pojawia się z opóźnieniem. Miałam zajęte wieczory przygotowywaniami, poszukiwałam informacji, zbiórek i sposobów, w jaki mogę pomóc. Musiałam zdecydować: albo nagrywam, albo zajmuję się rzeczami związanymi z kryzysem.

I tak sobie teraz myślę, że przez te kilka dni byłam absolutnie nieznośna. Tak jak mówiłam, wyluzowałam dopiero w niedzielę, gdy uświadomiłam sobie, że wszystko co mogłam zrobić, to już zrobiłam. Tę część budżetu, którą mogę sobie pozwolić na przelanie na zbiórki, przelałam. Mam spakowane to, co potrzebuję. Mam opracowany plan i uzgodnione najważniejsze rzeczy. Gdy uświadomiłam sobie, że na nic więcej nie mam wpływu, dopiero wtedy usiadłam, bo stwierdziłam, że nie jestem w stanie nic więcej zrobić.

To jest jedna z tych rzeczy, których nauczyłam się podczas swojej pracy z kryzysem. Dostrzegać, gdzie kończy się moja strefa wpływu i jednocześnie, gdzie kończy się moja odpowiedzialność. Jeżeli nie mam na coś wpływu, to nie warto brać na siebie za to odpowiedzialności. To jest praktyczne spostrzeżenie nie tylko w obliczu tego, co się dzieje, ale też na co dzień. Zatem skoro w tym zakresie zrobiłam już, co mogłam, to pozostało mi zająć się sobą i poszukać wyciszenia.

Przekierowanie złości na działanie

Zanim to jednak nastąpiło, w trakcie pakowania zauważyłam, jak wiele przedmiotów mam w domu. I to nie dość, że niepotrzebnych, to jeszcze takich, które nie mają najmniejszego znaczenia, a ja nawet o nich zapomniałam. Zaczęła mnie irytować świadomość, że wiele śmieci blokuje moją przestrzeń życiową. Dlatego część nowych, nieużywanych rzeczy mam zamiar oddać, zaplanowałam też porządki. Na samą myśl o tym lepiej i swobodniej mi się oddycha. Myślę też, że wyciągnę z tego naukę na przyszłość, żeby mniej kupować i uważniej robić zakupy.

Trzeba zadbać o siebie, żeby móc dbać o innych

To pakowanie się dało mi też inną naukę. Być może wiesz, że jestem mamą, która samodzielnie wychowuje syna. Potrzebowałam więc zdecydować, co może nam być potrzebne, a co nie i dodatkowo skonfrontować to z moimi możliwościami.

Wiadomo, mam kilkuletnie dziecko, które nie jest w stanie sobie poradzić bez opieki. Muszę więc myśleć za nas dwoje i w razie czego nosić za nas dwoje. Musiałam założyć, że moje potrzeby w tym wszystkim są kluczowe, bo to ja jestem gwarantem bezpieczeństwa mojego dziecka. To też ważna nauka na co dzień, szczególnie gdy nie zawsze stawiamy swoje potrzeby na pierwszym miejscu, poświęcając się dla innych. Rodzice bądź opiekunowie są gwarantem bezpieczeństwa i dobrostanu własnych dzieci. Żeby zadbać o nie, potrzebujemy zadbać przede wszystkim o siebie.

To tak jak z tą maseczką w samolocie, o której teraz też często się słyszy. Jeżeli chcesz założyć maseczkę dziecku, najpierw załóż maskę sobie, inaczej oboje możecie się nie uratować. Tak samo to działa na co dzień. Najpierw potrzebujesz zadbać o siebie, żeby mieć zasoby na zadbanie o innych.

Zatem codziennie warto pamiętać o ładowaniu swoich baterii. Mieć czas dla siebie i na swoje przyjemności. Inaczej nie mamy jak wykrzesać z siebie tego, co potrzebują nasze dzieci. A potrzebują sporo – uwagi, cierpliwości, empatii, naszej energii.

Pomoc jak sztafeta

To zresztą ma zastosowanie nie tylko wobec dzieci. Nawet w kontekście pomocy uchodźcom i uchodźczyniom coraz częściej widzę komunikaty w mediach społecznościowych, że pomoc to nie jest sprint, tylko maraton. Bardzo mi się spodobało porównanie z posta Pani Swojego Czasu, że to jest sztafeta. Gdy jedna osoba słabnie, to przekazuje pałeczkę dalej. To oznacza, że całość działa ciągle, ale nie każdy z nas jest ciągle „w użyciu”. Warto więc oszczędzać siły, żeby wystarczyło ich na dłużej.

Jeżeli czujemy się na siłach, oczywiście możemy się czymś podzielić, możemy pomagać. To to jest ten moment, kiedy jest to dla nas bezpieczne, satysfakcjonujące i sprawia nam radość. Natomiast jeżeli nie czujemy, że jesteśmy wystarczająco zasobni, to nadmierną pomocą sami możemy pogorszyć swój stan i zamiast pomóc innym, możemy zaszkodzić sobie. Warto więc wziąć to pod uwagę i być może poszukać innych, mniej obciążających sposobów na pomoc albo rozłożyć swoją pomoc w czasie.

Im bardziej zadbani jesteśmy, tym większa szansa przetrwania

To, co jeszcze zauważyłam, to że w ciągu tych kilku dni byłam cały czas w stanie gotowości. Nie ukrywam, że był to stan dość uciążliwy. Zauważyłam jednak, że w trakcie, gdy byłam w tym stanie, tym bardziej korzystałam z tego, że jesteśmy bezpieczni i mamy możliwość zaspokoić nasze potrzeby. Dbałam w tym czasie jeszcze bardziej, żebyśmy byli najedzeni, wyspani, nawodnieni i czyści. Zadbałam o emocje, o codzienne przytulanie, uśmiechy.

To chyba też efekt mojego instynktu przetrwania. Jeżeli jest przed nami spore wyzwanie, musimy być zadbani, bo im jesteśmy silniejsi, tym zwiększa się nasza szansa przetrwania. Być może ci się wyda, że ta moja reakcja jest trochę na wyrost, ale tak jak już wspomniałam, moją taktyką radzenia sobie ze stresem jest przede wszystkim działanie. Cały czas czułam, że muszę chodzić na wysokich obrotach.

Troska o swoje emocje

W związku z tym, kolejnym punktem, o którym chcę powiedzieć, jest brak wstydu przed emocjami, które czuję. Słyszysz po moim głosie, że nadal te emocje we mnie są. Dlatego chciałabym powiedzieć, że warto zająć się tymi emocjami i o nie zadbać. Ponownie zaznaczam, absolutnie nie porównuję się w żaden sposób do tego, co przeżywają osoby, które z Ukrainy musiały uciekać. Natomiast nie wstydzę się tego, że również jestem pełna emocji. Nie wstydzę się tego, że ta sytuacja jest dla mnie trudna. Nie wstydzę się też dzielić z innymi, bo to jest dla mnie formą terapii grupowej, gdy wspólnie dzielimy się naszymi troskami i dzięki temu łatwiej nam sobie z nimi poradzić.

My jako osoby pomagające też musimy mieć zapewniony komfort psychiczny. Musimy czuć się stabilnie, żeby być w stanie dźwignąć ciężar pomocy innym. Nie oszukujmy się, osoby uciekające z Ukrainy nie są w najlepszym stanie psychicznym, więc tym bardziej musimy być silni, żeby znalazły w nas oparcie. Dlatego nie powinniśmy zaprzeczać naszym emocjom, ale zająć się nimi również we własnym gronie lub z kimś doświadczonym w pracy z kryzysem.

Mówię o tym, ponieważ mam głębokie przekonanie, że zamiatanie takich rzeczy pod dywan nie pomaga. Pozwoliłam więc sobie na to, żeby ogarnęły mnie emocje. Pozwoliłam sobie na to, żeby po kilkudniowym szale przygotowań odpocząć i zadbać o siebie.

Wdzięczność za to, co mam

Ale na tych trudnych emocjach się nie kończy. W tym wszystkim jest też mnóstwo pozytywnych uczuć.

Odczułam wdzięczność za wszystko, co mam, nawet za te rzeczy, które mnie wkurzają, bo jest ich za dużo i są niepotrzebne.

Jestem wdzięczna za każdy kolejny dzień, który jest okupiony potwornym poświęceniem ludzi. Tym bardziej doceniam każdy kolejny dzień i nasze bezpieczeństwo.

Jestem wdzięczna za to, jak my Polacy, często wewnątrz podzieleni, potrafiliśmy się zjednoczyć i bardzo aktywnie i skutecznie działać w tej wcale niełatwej sytuacji.

Jestem absolutnie wdzięczna wszystkim wolontariuszom i wolontariuszkom, którzy zajmują się uchodźcami, wszystkim osobom, które udzielają im schronienia, które udzielają wsparcia finansowego, psychologicznego i wszelkiego innego. Chce tym wszystkim osobom bardzo podziękować.

Chcę podziękować też tym, którzy włączają się aktywnie. Osobom, które dołączają do żołnierzy i ludzi, którzy bronią swojej ojczyzny. Mam dla was naprawdę ogromny szacunek i bardzo was za to podziwiam. Nie wiem czy w podobnej sytuacji byłabym tak odważna jak wy. Tym bardziej chylę czoła.

Czuję wielką wdzięczność do wszystkich osób, które angażują się do pomocy w organizacjach i przy zbiórkach. Tych, które są na granicach i rozdzielają ludziom ciepłe napoje i posiłki, które zajmują się logistyką i przekierowywaniem pomocy chętnych osób do miejsc, gdzie ta pomoc jest potrzebna.

Jestem wdzięczna wszystkim, którzy przesyłają dary, paczki i przekazują środki na zakup potrzebnego sprzętu i produktów.

Jestem wdzięczna tym, którzy pomagają na wszelkie inne możliwe sposoby: myślą pozytywnie, medytują, modlą się, biegają czy robią cokolwiek w intencji, żeby ten koszmar się już skończył.

Czuję wdzięczność wobec tych osób, które przygotowują reportaże z miejsc zdarzenia, żebyśmy wiedzieli na bieżąco co się dzieje.

Jestem wdzięczna samym ludziom na Ukrainie, którzy dzielnie bronią ojczyzny i walczą o wolność. Dzięki którym i nasze granice są bezpieczne.

Intencja o jedność, wspólnotę i pokój

Ostatnie kilka lat nas nie oszczędzało. Nadal nas nie oszczędza. Bo nic nigdy już nie będzie takie samo. Mam jednak taką cichą nadzieję, że mimo tej ogromnej tragedii, która dzieje się na naszych oczach i tak blisko nas, będziemy w stanie nadal jednoczyć się i wspólnie dążyć do tego, żeby takie sytuacje już nie miały miejsca. I że będziemy w stanie jednoczyć się nawet w momencie, gdy nie będzie kryzysu, który do zjednoczenia by nas zmuszał. To jest taka, moja dzisiejsza intencja, z którą nagrywam ten podcast. Intencja o jedność, poczucie wspólnoty i pokój między nami. Czego nam wszystkim życzę.

Mój ósmy krok z dziesięciu – nadal robię swoje

Na koniec tylko chcę powiedzieć o jednej rzeczy. Mówiłam, że ten odcinek miał wyglądać zupełnie inaczej. W poprzednim cieszyłam się, że pokonałam siedem kroków z dziesięciu do mojego celu i w lutym byłam pełna radości, bo wykonałam swój ósmy krok. Jeszcze świetnie się złożyło, bo wydarzyło się to w drugie urodziny projektu Od zera do Trenera. Puchłam z dumy i chciałam ten odcinek poświęcić na celebrację, bo zorganizowałam pierwszą sprzedaż pierwszego produktu.

I zastanawiałam się czy w obliczu obecnej sytuacji o tym mówić. Ale zdecydowałam się, że powiem o tym z kilku powodów.

  • Po pierwsze, jakkolwiek ciężka byłaby sytuacja, smutkiem i bezradnością nie jestem w stanie nikomu pomóc. Potrzebuję zadbać o swoje zasoby, żebym mogła pomagać innym.
  • Po drugie, mam silne przekonanie, że robię dobrą robotę, a moje działania też mogą w tej chwili pomóc. Sama pracuję na narzędziach, które tworzę i dbam o ich merytoryczne przygotowanie.

Chcę więc opowiedzieć Ci trochę o tym, co dokonałam w zeszłym miesiącu.

Praca na pozytywach

Tak jak mówiłam, ostatnie lata nas nie oszczędzają. Mimo tego staram się nadal dostrzegać jak najwięcej pozytywów, które dzieją się dookoła mnie.

Pokazałam Ci to w tym odcinku. Za ile rzeczy jestem wdzięczna, jak wiele doceniam i cieszę się z tego, że ja i moi bliscy jesteśmy w tej chwili bezpieczni.

Pozytywem jest też to, że mam co jeść. Mam ciepłą wodę. Mam gdzie spać i mogę się wyspać. Nie muszę żyć cały czas w poczuciu zagrożenia. Jest więc mnóstwo rzeczy w moim życiu, które mnie cieszą i które są zwyczajnie miłe. I mam nadzieję, że każdy ma takie pozytywne rzeczy w swoim życiu, niezależnie co aktualnie przeżywa. Jest to dla mnie ważne, żeby właśnie na tych pozytywnych rzeczach się koncentrować.

W tym celu, czyli koncentracji na pozytywnych rzeczach, stworzyłam Pozytywne podsumowanie 2021 roku.

  • Składa się ono z dwudziestu pytań wzmacniających, których celem jest przywołanie tych pozytywnych stron zeszłego roku.
  • Zawiera też elementy do kolorowania, których celem jest dodatkowe odprężenie lub zajęcie dziecka w trakcie odpowiadania na pytania wzmacniające.
  • W podsumowaniu znajdziesz też instrukcję i wprowadzenie z podpowiedziami do pracy z pytaniami wzmacniającymi.
  • Masz też spis treści ze wszystkimi pytaniami oraz miejsce na śledzenie postępów, które również jest w formie do kolorowania. Zaletą jest też pytanie, które spina całość i miejsce na notatki czy wnioski.
  • A na końcu i to jest dla mnie bardzo ważne – znajduje się dyplom uznania dla siebie za wykonanie Podsumowania czyli całego ćwiczenia. Umieściłam go tam, bo uważam, że warto siebie doceniać i zauważać każdy swój sukces, a wykonanie takiego pozytywnego podsumowania na pewno takim sukcesem jest.

E-book (bo Podsumowanie ma formę e-booka) ma też rekomendację osoby doświadczonej w pracy z kryzysem. Możesz tę rekomendację przeczytać na stronie prezentacji mojego produktu.

Pozytywne podsumowanie 2021

Ze względu na to, że sytuacja jest taka, a nie inna, uważam, że każdy z nas potrzebuje pozytywnego wzmocnienia. Dlatego mimo że pierwotnie cena premierowa miała obowiązywać do końca lutego, przedłużam promocję na z końca lutego na koniec marca.

Jeżeli chcesz się przekonać, na czym polega Pozytywne podsumowanie, zajrzyj na stronę produktu, znajduje się tam informacja, jak możesz pobrać próbkę i zapisać się na listę zainteresowanych.

Podsumowanie jest efektem mojej kilkuletniej codziennej nad wzmacnianiem siebie. Mówiłam w poprzednich odcinkach podcastu, że jest to dla mnie bardzo ważne, bo jest to jeden z elementów mojego wyjścia z kryzysu i codziennych ćwiczeń. Szczególnie, gdy mam gorszy dzień, to znajduję czas na zbieranie pozytywów i moich osiągnięć.

Widzę i czuję, jak bardzo mi to pomaga pod kątem wzmocnienia poczucia własnej wartości i polepszenia nastroju. Gdy wypisuję te pozytywy, gdy widzę jak wiele dobra mnie otacza i co mogę docenić, to moje zadowolenie z życia się zwiększa.

Czasami wypisuję takie drobne, codzienne rzeczy jak ładna pogoda, miła rozmowa z kimś bliskim. Takie miłe chwile pełne czułości jak śmiech syna, wspólne tańce czy zabawa. Pewnie słyszysz w moim głosie, że na samo wspomnienie pojawia mi się uśmiech na twarzy. Takie wspomnienia dają mi poczucie, że nawet jeśli bywa ciężko, to zawsze mam jakąś pozytywną rzecz, na której mogę się skoncentrować, mogę się jej chwycić jak koła ratunkowego i robić dalej swoje.

To mi daje nadzieję. To mi daje siłę. Więc dokładnie tym chcę się dzielić z innymi. No i lubię kolorowanki, więc to też tam znajdziesz.


To tyle na dziś. Jeśli masz ochotę, zerknij na Pozytywne podsumowanie i pobierz próbkę, zapisując się na newsletter. Wszystkie linki i dodatkowe informacje znajdziesz w opisie. Oprócz próbki Podsumowania, otrzymasz dostęp do podobnych grafik, zagadek i rebusów, które nawiązują do innych odcinków podcastu. Noszą wspólną nazwę Zagadek o biznesie do kolorowania. Możesz z nich skorzystać na przykład do kreatywnego odpoczynku (ja tak najczęściej robię) lub pomalować razem z dzieckiem.

Kontakt

Jeżeli to, o czym mówiłam, było dla Ciebie pomocne lub spodobało Ci się, zasubskrybuj ten kanał, możesz mnie też znaleźć na Facebooku Od zera do Trenera i Instagramie @mamajakotrenerbiznesu. Tam informuję o każdym kolejnym odcinku, o artykułach i innych treściach, a ostatnio prowadzę tam cykl pozytywnych czwartków właśnie z pytaniami wzmacniającymi.

Podcast jest dostępny również na YouTubie oraz w większości popularnych aplikacji podcastowych.

Jeśli interesuje Cię jakiś temat z zakresu rozwoju osobistego – daj mi znać. Jeżeli będę miała w tym obszarze coś do powiedzenia, chętnie przygotuję coś specjalnie z myślą o Tobie. Możesz do mnie napisać w komentarzu lub jeśli nie chcesz się publicznie odsłaniać, daj mi znać na maila na kontakt@odzeradotrenera.pl.

Zapraszam Cię też na stronę odzeradotrenera.pl/odcinek024, gdzie znajdziesz wygodną formę do czytania oraz odnośniki do wszystkich źródeł, do wspomnianych przeze mnie treści i moich artykułów, z których możesz dowiedzieć się ciekawych informacji o nauczaniu dorosłych, o wdzięczności, docenianiu siebie i moich doświadczeniach trenerskich, a przede wszystkim, co zawsze podkreślam: o ważnej roli miśków mojego syna w procesie przygotowywania się do szkoleń.

Ten podcast specjalnie dla Ciebie prowadziłam ja, znaczy się Joanna Pietrzak, dziękuję Ci bardzo za wysłuchanie go i do następnego! Pa!

Newsletter

Zapis na newsletter może być pożyteczny, bo jednym z celów projektu Od zera do Trenera, którego część stanowi ten podcast, jest stworzenie materiałów szkoleniowych dla rodziców opiekujących się dziećmi lub osób, które mają po prostu mało czasu. Chcę połączyć szkolenia biznesowe i rozwojowe z kolorowankami i wierszykami. Po zapisie otrzymasz dostęp do Zagadek o biznesie do kolorowania. Dodatkowo, za pośrednictwem newslettera udostępniam próbki mojego produktu i dodatkowe informacje zza kulis. Jeśli nie chcesz, żeby to Cię ominęło, zapisz się na listę. Link zostawię Ci w opisie. I nie obawiaj się, że zaleję Cię spamem. Przez pierwsze kilka dni dostaniesz maile wprowadzające, ale później będziesz już otrzymywać standardowego maila co około dwa-trzy tygodnie z dodatkowymi informacjami i podsumowaniami, co ostatnio się wydarzyło i do czego warto zajrzeć.

Warto dodatkowo zajrzeć

Pozytywne podsumowanie 2021

Opowieść o moim kluczu do sukcesu

Empatyczne podejście do emocji

W jaki sposób wyznaczam priorytety oraz organizuję zadania, żeby mieć wszystko ogarnięte

Co ma wspólnego rozwój osobisty z docenianiem swoich urodzin

Jak zapobiegać gromadzeniu się stresu poprzez work-life balance

Jak radzić sobie ze wstydem i poczuciem winy


Media Społecznościowe

Facebook:

Instagram:

YouTube:


Tego podcastu możesz posłuchać

Empik Go:

Spreaker:

Stitcher:

Spotify: https://spoti.fi/37zyD9X

Youtube:

Podcast Addict:

Podchaser: https://bit.ly/3f2Wt0i


Treści dostępne na blogu i w podcaście są prezentacją opinii, poglądów, wiedzy oraz doświadczenia autorki, ale nie stanowią formy indywidualnego poradnictwa. Przed podjęciem decyzji w istotnej dla siebie sprawie, zawsze zasięgaj indywidualnej porady specjalisty.

Jeśli spodobała Ci się treść, podaj dalej:

Zostaw Komentarz